sobota, 26 kwietnia 2014

Mam tylko Ciebie II



 Betowała Shino za co bardzo dziękuję ^^

Gdy pojawi się ♪ kliknijcie, a pojawi się opisywana piosenka ;)
 PS tak wiem, Hermiona i taki głos... Ale cóż poradzić, że kiedyś tak postanowiłam? xD



Malfoy siedział na łóżku czytając i nagle usłyszał przerażający krzyk. Niewiele myśląc rzucił się w stronę dormitorium Gryfonki. Gdy otworzył drzwi, zobaczył skuloną, przerażoną dziewczynę. Podszedł do niej i ją objął. Hermiona wtuliła się w niego, a z jej oczu popłynęły łzy.
- To tylko zły sen… - chłopak delikatnie głaskał ją po plecach, jednocześnie szepcząc uspokajające zdania. Gdy wydawało mu się, że dziewczyna ponownie zasnęła, delikatnie się poruszył chcąc ułożyć ją na łóżku. Młoda czarownica spojrzała na niego smutnymi oczami.
- Nie zostawiaj mnie, proszę... – jeszcze nigdy jej szept nie był tak cichy, a głos tak nie drżał. Blondyn tylko skinął głową i kiedy zrobiła mu miejsce obok siebie, ułożył się wygodnie i objął ją jedną ręką. Ona natomiast ułożyła swoją głowę na jego ramieniu. Po chwili obydwoje padli w objęcia Morfeusza.

Hermiona po przebudzeniu czuła się szczęśliwa. Tak po prostu szczęśliwa. Spojrzała na swoją dłoń złączoną z dłonią Draco. Delikatny uśmiech, który gościł na jej ustach zniknął, gdy przypomniała sobie, iż tylko udają. Delikatnie wyswobodziła się z objęć chłopaka i poszła do łazienki. Gdy wyszła, Malfoy siedział na łóżku czekając na nią. Chciał coś powiedzieć, lecz Hermiona była szybsza.
- Dziękuje, że zostałeś i przepraszam.
- Nie musisz przepraszać. Każdy ma czasem koszmary i potrzebuje obecności drugiej osoby - dziewczyna ciężko wzdychając usiadła na przeciwko niego.
- Śniło mi się, że Voldemort... On zabił... - duże, pełne łez oczy dziewczyny spojrzały na Malfoy’a z takim smutkiem, iż ten niewiele myśląc objął ją przyciskając do siebie jak najmocniej. Ten uścisk sprawił, że Hermiona zaczęła płakać jeszcze bardziej.
 - On zawsze zabija osoby, które kochamy. Obojętnie, czy to byli twoi rodzice, przyjaciele, chłopak… Nie może ich skrzywdzić, dopóki darzysz ich prawdziwym uczuciem... 
Draco odsunął się delikatnie od dziewczyny i spojrzał jej w oczy. Były smutne, ale jednocześnie wyrażały... czułość? Zdziwiony tym spostrzeżeniem spoglądał nieruchomym wzrokiem w twarz dziewczyny. Po chwili ocknął się i ruszył wolnym krokiem w kierunku drzwi trzymając za rękę Hermionę, jednocześnie myśląc, jak szczęśliwy się teraz czuje.


W Wielkiej Sali już nie wzbudzali takiej sensacji jak na początku. Spojrzało się na nich kilku uczniów, ale zaraz odwrócili wzrok nie widząc niczego interesującego w tej parze.
Była tylko jedna osoba, która intensywnie się w nich wpatrywała. W drodze do swojego stołu wiedziała, że wysłucha kolejnego kazania Rona na temat jej związku. Była więc zdziwiona, gdy chłopak po prostu wstał i wyszedł, kiedy ona usiadła. Mimo, że chodziło jej o to by w końcu zrobić mu na złość poczuła się, jakby dostała od niego w twarz. Po skończonym śniadaniu Draco jak zwykle podszedł do jej stołu i razem wyszli z Wielkiej Sali. Szli korytarzem do biblioteki, gdy wpadli na Rona.
 - Od kiedy zadajesz się ze szlamami Malfoy? 
Blondyn słysząc te słowa wyglądał jakby miał zaraz rzucić na niego najgorszą klątwą, jaką znał.
- Nigdy. Jej. Tak. Nie. Nazywaj. Weasley. – wycedził przez zaciśnięte zęby.
 - Od kiedy to arystokrata Malfoy, czystej krwi czarodziej tak przejmuje się zwykłą szlamą i w dodatku kujonką, która ciągle siedzi w książkach?
 - Hermiona robi to, co kocha. To wcale nie sprawia, że jest gorsza od innych, wręcz przeciwnie. Tak samo jak to, iż jej rodzice są mugolami. Granger jest najinteligentniejszą czarownicą i najpiękniejszą kobietą, jaką znam. Nie tylko zewnętrznie, ale także wewnątrz. Zastanów się więc, co mówisz Weasley, zanim udowodnisz wszystkim jaki jesteś głupi.
Po chwili ze słów przerzucili się na różdżki. Każdy z nich w skupieniu obserwował swojego przeciwnika. Nagle z ust Rona dobiegło donośne
- Crucio!
Jednocześnie z dwóch stron dało słyszeć się Protego. Ochrona była tak silna, że zaklęcie się odbiło i trafiło prosto w Rona. Hermiona stała jak sparaliżowana, nie wiedząc co zrobić. Gdy usłyszała głos Snape'a pomyślała, iż nie może być już gorzej. Nigdy nie sądziła, że Ron będzie miał w sobie tyle nienawiści, by rzucić na kogoś jedno z Niewybaczalnych.


Ostatnią lekcją w tym dniu były Eliksiry. Jako, że Hermiona i Draco wiedzieli wszystko na temat Veritaserum, pogrążyli się w cichej rozmowie. Po  jakimś czasie zapomnieli, że znajdują się w lochach i ich konwersacja zmieniła się w żywą dyskusję, a w końcu w kłótnię. Nie zauważyli nawet, iż cała klasa zamilkła spoglądając w przerażeniu raz na nich, raz na Mistrza Eliksirów. Przerwali dopiero, gdy usłyszeli cichy szept Snape’a.
-Skoro panna Granger i pan Malfoy wiedzą wszystko na temat Veritaserum, nie będzie dla nich problemem dostarczyć mi dzisiaj wieczór esej na jego temat z wyszczególnieniem, jakie zmiany w składnikach można wprowadzić oraz jego wszystkich jego zastosowań. I oczywiście zapraszam po kolacji na szlaban.
Gryfonka spojrzała wzrokiem pełnym wyrzutów na Malfoy’a.
- Przez ciebie spędzę całe popołudnie w bibliotece nad jakimś głupim esejem, zamiast się uczyć – szepnęła.
- Przypominam ci Granger, że ja również je tam spędzę. Sądzę więc, iż powinnaś się cieszyć z kolejnych godzin w moim towarzystwie.
Hermiona parsknęła śmiechem.
-Nie pochlebiaj sobie, Malfoy.
Widząc na sobie groźne spojrzenie Snape’a urwali rozmowę i pogrążyli się w czytaniu podręcznika. Po chwili jednak Draco zaczął szeptać coś Granger na ucho, czego wynikiem był jej głośny wybuch śmiechu. Zanim się zorientowali znaleźli się przed salą, a Mistrz Eliksirów wykrzykiwał w ich stronę najwymyślniejsze inwektywy, jakie tylko przyszły mu do głowy.


Gdy wieczorem ruszyli w stronę lochów, obydwoje zastanawiali się, co też tym razem przyjdzie im czyścić, poprawiać lub porządkować. Gdy znaleźli się w pobliżu Sali Eliksirów, usłyszeli krzyki swojego ulubionego nauczyciela oraz cichy i zdecydowany głos Dumbledore’a. Niepewnie spojrzeli na siebie, gdy drzwi z hukiem się otworzyły.
-Wspaniale, że już jesteście. Dzisiaj będziecie porządkować gabinet Dyrektora – głos Snape’a przepełniony był jadem.
Hermiona uśmiechnęła się lekko wiedząc, jak Dumbledore zirytował Mistrza Eliksirów. Jego twarz rzadko wyrażała tak skrajne oburzenie. Albus cicho chichocząc pokazał im, iż mają za nim iść. Kiedy znaleźli się przed kamienną chimerą, podał im hasło, a sam skierował się w stronę gabinetu profesor McGonagall.
Gdy Gryfonka i Ślizgon weszli do gabinetu równocześnie jęknęli. Przed nimi były ogromne pomieszczenie wypełnione różnej wielkości przedmiotami, z których połowy przeznaczenia nawet się nie domyślali.
Hermiona przywołała do siebie krzesło, na które musiała wejść, by dosięgnąć najwyższych półek. Draco był wyższy, więc nie był to da niego problem.

Po godzinie nie było widać żadnych postępów a dwójka przyjaciół bawiła się w najlepsze co chwilę pokazując sobie jakiś dziwny przedmiot i zastanawiając się, do czego może służyć.
W pewnym momencie Granger zauważyła przedmiot, który skądś kojarzyła, ale nie umiała sobie przypomnieć co to takiego. Gwałtownie odwróciła się w stronę Malfoy’a i nim się zorientowała, krzesło przechyliło się i wylądowała w jego ramionach. Trzymał ją chwilę, jakby się obawiał, że zaraz zniknie po czym postawił ją delikatnie na ziemi. Ich twarze znajdowały się kilka centymetrów od siebie. Blondyn pochylił się i złożył na ustach dziewczyny czuły pocałunek. Delikatnie dotykał chłodną ręką jej karku, a drugą błądził po plecach. Hermiona zapomniała o tym, gdzie się znajdują, co powinni robić i o tym, że w każdej chwili ktoś może wejść. W tej chwili liczyła się tylko ona, Draco i to, co było między nimi. Gdy chłopak popchnął ją delikatnie w stronę ściany miała wrażenie, żi zamiast nóg ma watę. Chłodny mur sprawił, że po jej ciele przebiegł dreszcz. Wsunęła rękę w jasne włosy Dracona, a on przeniósł swe pocałunki na jej szyję. Po chwili poczuł dłonie Hermiony na swojej klatce piersiowej.  Byli tak zajęci sobą, że nie usłyszeli otwieranych drzwi.  Oderwali się od siebie dopiero gdy usłyszeli cichy głos Snape’a.
- Nie spodziewałbym się tego po panu, panie Malfoy. Z resztą taka porządna Gryfonka również się tak nie zachowuje, panno Granger.
Chłopak spojrzał na Hermionę z poczuciem winy. Wiedział, że Mistrz Eliksirów mu odpuści, ale ona będzie musiała uważać nie tylko na lekcjach, ale również między nimi.
- Ogarnijcie się i za chwilę widzimy się pod gabinetem profesor McGonagall. Ciekawe co powie, gdy się dowie, iż jej ulubiona uczennica prawie przespała się ze Ślizgonem i to w gabinecie Dyrektora…
Widząc wredny uśmiech na twarzy Snape’a, miał ochotę mu coś zrobić. Kiedy jednak Hermiona podniosła głowę, która do tej pory miała opuszczoną w poczuciu winy, wiedział, że miała jakiś plan.

Nikt nigdy nie widział Granger tak wesołej, mimo, że za chwilę mogło okazać się, że dostanie szlaban do końca roku. Malfoy nie wiedział o co chodzi, ale i jemu udzieliła się wesołość dziewczyny. Pod gabinetem głowy swego domu, Granger była już w euforii. Gdy widziała, jak Snape wchodzi bez pukania miała wrażenie, iż jeszcze chwila i nie będzie umiała powstrzymać się od śmiechu. Mistrz Eliksirów zrobił krok w przód i zastygł w bezruchu. Zmieszany spojrzał na osoby przebywające w gabinecie, po czym trzasnął drzwiami i ruszył w stronę lochów. Zaskoczony wpadł na Dracona, który nie rozumiał dlaczego Hermiona dusi się ze śmiechu. Spojrzał zdezorientowany na niego po czym wyminął go i odszedł.
Kiedy dziewczyna spojrzała na chłopaka, którego twarz wyrażała głębokie zdumienie, wybuchła niepowstrzymanym śmiechem, po czym złapała go za rękę i ruszyła w stronę jakiegoś spokojniejszego korytarza.
Gdy w końcu się zatrzymała, nie umiała wydusić z siebie żadnego słowa, bo gdy tylko przypomniała sobie minę Mistrza Eliksirów, na nowo zaczynała się śmiać.
- Powiesz mi w końcu, o co chodzi? – ton Malfoya brzmiał, jakby ten był obrażony.
Widział, że Hermiona naprawdę starała się uspokoić, więc dał jej chwilę na ogarnięcie się.
- Snape zobaczył Dumbledore’a i McGonagall.
Widząc nie rozumiejący wzrok chłopaka powiedziała bardziej sugestywnie.
-Dumbledore’a i McGonagall. Jak sądzę na biurku…
Draco patrzył przez chwilę w szoku na dziewczynę, po czym wybuchł takim samym śmiechem, jak ona przed chwilą.

Tego samego wieczoru po powrocie do dormitorium brązowooka od razu zabrała się za naukę. Malfoy natomiast usiadł naprzeciwko niej i przyglądał się, z jakim skupieniem dziewczyna stara się zapamiętać wszystkie formułki.
- Nudzi mi się – mruknął.
- Zajmij się czymś pożytecznym, to nie będzie – odpowiedziała Granger, nie odrywając wzroku od kartki.
- Zróbmy coś.
Hermiona spojrzała na niego zdziwiona.
- Co?
- Wpadnijmy do Snape’a na przeszukanie, wyślijmy McSztywnej zdjęcie Dumbledore’a podczas kąpieli, albo porozwieszajmy plakaty z anonsem miłosnym od Filcha.
Mina dziewczyny mówiła tak wiele, na temat jego rozumu, że nie umiał powstrzymać się od śmiechu.
-W takim razie chodź – mówiąc to stanął przed nią i wyciągnął dłoń. Hermiona z lekkim wahaniem ją przyjęła. Draco machnął różdżką, rozbrzmiała muzyka, a on z uśmiechem ukłonił się przed nią. Nie zważając na jej zdziwienie zaczął z nią w ramionach krążyć po pokoju wspólnym. Gdyby ktoś ich zobaczył zapewne doszedłby do wniosku, iż nadają się do Munga. W końcu kto normalny w dwójkę tańczy belgijkę?
Kiedy muzyka dobiegła końca obydwoje opadli zmęczeni na kanapę.
-Skoro robiliśmy to co ty chciałeś, teraz zrobimy to co ja chcę, czyli… pouczymy się!
Malfoy w odpowiedzi jęknął, ale widząc jej spojrzenie dłużej nie protestował.

Hermionę obudziło wrażenie, że ktoś na nią patrzy. Za oknem stał piękny biały puchacz. Szybkim krokiem podeszła do okno i sprawnym ruchem odwiązała niewielką paczuszkę, a sowa nie czekając na zapłatę odleciała. Hermiona zdziwiona spoglądała w ślad za sową. Nagle do jej pokoju wszedł Malfoy.
- Mam nadzieję, że ci się podoba prezent Granger.
Dziewczyna spojrzała na niego nic nie rozumiejąc.
- O ile mi wiadomo, masz dzisiaj urodziny.
Hermiona spojrzała na niego z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję – mówiąc to podeszła do niego, a on ją objął. Trwali tak, dopóki do pokoju nie wbiegła Ginny. Zaskoczeni odskoczyli od siebie, a na twarzy Hermiony pojawił się rumieniec. Ginny i Zabini byli jedynymi osobami które wiedziały, że Ślizgon i Gryfonka udają. Ruda udała, iż nic nie widziała i zaczęła składać Hermionie życzenia.
Chwilę później młodsza Gryfonka wykręciła się spotkaniem z Neville’m i Luną, i zostawiła parę samą. Draco  zaczął namawiał Hermionę, by poszła z nim wieczorem na dyskotekę. Na jego nieszczęście, Gryfonka była asertywna i nie chciała zmienić zdania. Dopiero, kiedy Malfoy podsunął jej pomysł, by wziąć też Zabiniego i Ginny, przekonał ją. Widząc, że ta para ma się ku sobie, postanowiła im trochę pomóc. Gdy tylko się zgodziła, od razu zastrzegła, że teraz Draco ma jej nie przeszkadzać, bo chce napisać esej na transmutację. Odrabiane pracy jednak przez myśl jej nie przeszło. Przez ostatni rok się zmieniła i nauka nadal była dla niej ważna, ale nie najważniejsza.
Najpierw wzięła długą kąpiel, a potem zabrała się za malowanie paznokci. Gdy lakier wysechł, próbowała okiełznać swoje włosy, lecz po kilku nie udanych próbach zostawiła je w normalnym stanie.

Kilka godzin później w pokoju wspólnym panował hałas, jak gdyby znajdowało się tam tysiąc hipogryfów. Wszystko to za sprawą Ginny i Zabiniego, którzy nawzajem traktowali się zaklęciami ogłuszającymi. Draco stał pod oknem patrząc na nich z rozbawieniem, a Hermiona z przerażeniem próbowała ich uspokoić. Kiedy jej słowa nie przyniosła skutku, podeszła do Malfoy’a i załamana stanęła obok niego. Draco widząc jej minę chwycił ją za rękę i nie przejmując kłócącymi się przyjaciółmi wszedł do komina wypowiadając nazwę Dziurawego Kotła.
Gdy znaleźli się w Londynie, na zewnątrz było już ciemno. Na niebie lśniły tysiące gwiazd, a ulice rozświetlone były blaskiem księżyca, którego pełne koło dumnie wyróżniało się na granatowym niebie.
Hermiona oczarowana co chwilę spoglądała ku niebu. Czym innym było obserwowanie gwiazd w szkole, a czym innym teraz, gdy dzięki atmosferze panującej między Gryfonką i Ślizgonem nabrały uroku i tajemniczości.

Draco dokładnie wiedział, gdzie chce zaprowadzić Hermionę. Był tam wiele razy i miał pewność, że to miejsce jej się spodoba. Gdy weszli do środka, oczom dziewczyny ukazało się wiktoriańskie wnętrze. Każdy mebel idealnie pasował do tego wnętrza, jakby były stworzone specjalnie do takiego wystroju. Mimo, że mogło się wydawać, iż współcześnie ubrani ludzie tu nie pasują, wszystko ze sobą współgrało. Nagle sufit rozbłysnął tysiącami świateł, a Malfoy pociągnął Hermionę na parkiet.

Kiedy wybiła północ muzyka ucichła, a w sali pojawiły się okrągłe stoliki i scena. Draco szeptem wyjaśnił Hermionie, że reflektor znajdujący się nad sceną losuje osobę z sali, która musi wyjść na scenę. Kilka występów później światło zatrzymało się na Gryfonce. W duchu przeklinając wynalazki czarodziejów, które nie pozwalają się wycofać, niepewnie skierowała się w stronę sceny.
Kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki Hermiona spuściła głowę bojąc się tego, co za chwilę miało się wydarzyć.

 

Sweet love, sweet love                            Słodka miłości, słodka miłości
Trapped in your love                                Uwięziona w Twojej miłości
I've opened up, unsure I can trust             Otworzyłam się, niepewna czy mogę zaufać

Delikatnie uniosła głowę, spoglądając Malfoy’owi w oczy. Wiedziała, iż on domyśla się, że wybór tej piosenki nie był przypadkowy.

You’re all I need when I’m holding you tight    Jesteś wszystkim, czego potrzebuję, kiedy mocno cię obejmuję 

If you walk away I will suffer tonight                Jeśli odejdziesz, tej nocy będę cierpiała

Po policzku Hermiony spłynęła łza. Uświadomiła sobie, iż już dłużej nie może udawać.

I am terrified to love for the first time                 Jestem przerażona kochać po raz pierwszy
Can you see that I’m bound in chains                Czy nie widzisz, że jestem związana łańcuchami?
I finally found my way                                       W końcu znalazłam swoją drogę
I am bound to you                                             Jestem do ciebie przywiązana

Kolejna łza spływała po policzku, lecz dziewczyna starła ją niecierpliwym ruchem.

I catch my breath with just one beating heart               Łapię oddech z jedynym biciem serca
And I brace myself, please don’t tear this apart           I zamurowałam się, proszę nie niszcz tego

Podniosła wzrok,  nie umiała spojrzeć Draconowi w oczy. Myśl, że dzisiaj może wszystko się skończyć była tak przerażająca, iż Hermiona pozwoliła łzom swobodnie płynąć.

I am,                                Jestem
Ooh, I am                        Jestem
I’m bound to you             Jestem do Ciebie przywiązana

Nie patrząc na nikogo przepchnęła się przez tłum i gdy tylko znalazła się na ulicy, aportowała się przed bramę Hogwartu.

Poprzedniego wieczoru Hermiona długo rozmawiała z Ginny, więc gdy się obudziła dochodziło południe. Nadal siedząc w łóżku przywołała skrzata, który pojawił się po chwili z cichym trzaskiem. Poprosiła go o śniadanie, po czym ruszyła do łazienki. Gdy zobaczyła swoje odbicie w lustrze, cicho jęknęła i zabrała się do zmywania tego, co zostało po jej makijażu. Po chwili pojawił się Zgredek ze śniadaniem, dziewczyna podziękowała mu i skrzat automatycznie zniknął, natomiast ona zabrała się za jedzenie jednocześnie rozglądając się po sypialni Ginny. Jej myśli rozpoczęły wędrówkę do wczorajszego wieczoru. Hermiona w myślach przeklinała swoją głupotę i zastanawiała się, co ją podkusiło, żeby zaśpiewać akurat tą piosenkę. Zniszczyła przez to coś, czym mogła cieszyć się jeszcze kilka tygodni. I sama nie wiedziała co jest gorsze: to, że ta przygoda już się skończyła, czy to, iż tak naprawdę Draco nic do niej nie czuł. Otrząsając się z smutnych myśli przywołała książkę ze swojego dormitorium i pogrążyła się w lekturze.
Gdy oderwała się od lektury, było już ciemno. Nie namyślając się długo postanowiła pospacerować po błoniach, jednak gdy znalazła się przed zamkiem nogi same skierowały ją nad jezioro. Dziewczyna usiadła na pomoście i patrzyła w zachodzące słońce przygotowując się psychicznie na kolejny dzień, który zapewne przyniesie spotkanie z Malfoy’em.
 Kiedy słońce całkowicie schowało się za linią horyzontu, Hermiona ściągnęła buty i zanurzyła nogi w ciepłej jeszcze wodzie jeziora, a sama położyła się na pomoście. Gdy pojawiły się gwiazdy, zaczęła szukać na niebie znanych jej gwiazdozbiorów. Sama nie wiedziała, ile czasu spędziła nad jeziorem. Niebo zasnuły ciemne przez chmury i wiał chłodny wiatr. Gryfonka nie słyszała żadnych kroków. Poczuła czyjąś obecność dopiero, kiedy ta osoba usiadła za nią. W chwili, gdy obróciła się ,by spojrzeć kto to, już żałowała, że nie została w zamku. Za nią siedział nie kto inny jak Draco Malfoy, a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, co dla dziewczyny oznaczało najgorsze.
- Długo zamierzasz mnie jeszcze unikać? - ton jego głosu był tak chłodny, iż przeszły ją ciarki.
 - Nie unikam cię - twarz Ślizgona zmieniła się. Była teraz pełna wściekłości.
 - I dlatego nie wróciłaś do dormitorium, tylko siedziałaś u Ginny, nie pokazujesz się w Wielkiej Sali, a z pokoju wychodzisz dopiero wtedy, gdy na korytarzu panują pustki. Nie bądź śmieszna Granger.
- Ja jestem śmieszna ? - Gryfonka zaśmiała się smutno.
- To nie ja udaję związek, tylko po to, żeby ktoś się ode mnie odczepił. Co z tego, że to Parkinson? Powinieneś być facetem Malfoy i powiedzieć jej to prosto w oczy.
- Pansy sobie poradzi. Poza tym wie, że nic do niej nie czuje. I nawet nie chodzi o to, że mnie unikasz. Naprawdę nie widzisz, że szaleję, za pewną Gryfonką, która lubi się wymądrzać?
 Hermiona ze złością spojrzała na chłopaka, po czym podeszła do niego.
 - Jesteś największym idiotą jakiego znam. - z każdym słowem głos dziewczyny coraz bardziej się załamywał, aż w końcu z jej oczu popłynęły łzy. Draco niewiele myśląc delikatnie ją przytulił. 
- Kocham cię, Granger - szepnął.
- Jest tyle Ślizgonek czystej krwi, które mógłbyś mieć...
 - Co z tego, skoro nie są tobą?


-Malfoy… - szepnęła wpatrując się w twarz chłopaka.
-Tak?
-Skoro ja ci to zaśpiewałam, mógłbyś też?
Ślizgon przybrał dziwną minę i odezwał się tak nie podobnym do niego głosem, przypominającym Presleya.

 
-Maybe I didn't treat you        Może nie traktowałem cię
Quite as good as I should have  Tak dobrze jak powinienem

Little things I should have said and done           Tyle rzeczy powinienem powiedzieć i zrobić
I just never took the time                                 Ale jakoś nigdy nie było czasu
You were always on my mind.                         Zawsze byłaś w moich myślach

24 komentarze:

  1. Och jej ! Łezka mi poleciała, widzisz ??
    Wczoraj miała naprawdę dziki dzień, dlatego komentarz był tak krótki ;c Po co miałam pisać głupoty ?
    Druga część miniaturki, naprawdę, chwyciła mnie za serducho. Szczególnie ta piosenka Hermajn, wow. Trafiłaś w sedno ♥

    I ogółem, dziwne, że nie zauważyła, że Dracze już dawno przepadł. Ach, miłość !

    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  2. ryczę, ryczę no! :C
    Końcówka taka słodka. <3
    Już myślałam, że będzie tu sad end, a tu proszę taka niespodzianka. :3
    Pozdrawiam i weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała :D Taka wzruszająca :D
    Weny!! Dużo Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaa, jaka cudowna! Jak dobrze, że to był sen.. Znaczy końcówka pierwszej części okazała się snem.
    Czekam na kolejną (:

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malfoy nie mógł tak umrzeć, bo to Malfoy, nawiedzałby morderce po nocach za to, że zniszczył mu życie xD

      Usuń
  5. Bardzo wzruszająca historia :D Bardzo się cieszę, że to jednak był sen pod koniec tamtej części :)
    "- Kocham cię, Granger - szepnął.
    - Jest tyle Ślizgonek czystej krwi, które mógłbyś mieć...
    - Co z tego, skoro nie są tobą?" - piękne <3
    Całości dopełniła piosenka Christiny Aguileri, którą uwielbiam <3 a tak swoją drogą, to jak Ty to robisz, że zawsze trafiasz w moje muzyczne gusta? :D Trochę nie wyobrażam sobie sobie Draco śpiewającego Presleya, ale oj tam, i tak wszystko jest cudowne :D
    Nie mogę doczekać się następnej miniaturki :D
    Weny ;*
    Ściskam ;*
    e_schonheit ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Trafiam w gust muzyczny hmm... magia :D
      A co do Malfoya, to fajnie by było to zobaczyć :D

      Usuń
  6. Świetna miniaturka.
    Masz szczęście, że był happy end.
    Cieszę się, ze sobie wszystko wyjaśnili.
    Z tymi piosenkami to było niesamowite.
    Cieszę sie, że Miona jest z Draco
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  7. Słooodkie :) Napisz Sevmione plz ;)
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wyparowała wena do Sevmione :c Mam nadzieję, że 'Bez cukru' to zmieni ^^

      Usuń
  8. Cudeńko ;)
    Uwielbiam miniatureczki Dramione ;]
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Słoodkie <3
    Teraz lece czytać pierwszą część ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jej *_* Twoje Dramione zawsze cudne.
    Na początku myślałam, że ta pierwsza część na serio, a tu "na szęście" sen o.o
    Dracuś śpiewa Mionce xD Jaki miłyyy...
    Będzie jeszcze jedna część tego Dramione ?
    pozdrawiam
    ~Lumi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kto by nie chciał, żeby Dracze mu śpiewał? :D Kolejnej części nie ma :c Choć może pomyślę, żeby coś dopisać ^^

      Usuń
  11. No więc.. :3 Trafiłam na twojego bloga przez przypadek.. I żałuję że nie znalazłam go wcześniej. Ta miniaturka była genialna i przez nią uciekło mi tysiące łez. Nie wiem co mam pisać oprócz tego, że jesteś genialna!
    Pozdrawiam
    Ann
    ps: zapraszam na mojego bloga http://hermione-and-draco.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Słodkie, miłe zakończenie. Draco jest taki delikatny - to lubię :D
    Czekam na kolejne dzieła i zapraszam do mnie
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Później wpadnę na Twojego bloga ^^

      Usuń
  13. Zostałaś nominowana do Libster Blog Award :) Szczegóły znajdziesz u mnie na http://make-me-happy-dramione.blogspot.com/p/liebster-a.html
    Ściskam ;*
    e_schonheit

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowne :*
    Zapraszam na nowy rozdział :)
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
    Layls

    OdpowiedzUsuń