Betowała Shino za co bardzo dziękuję ^^
PS tak wiem, Hermiona i taki głos... Ale cóż poradzić, że kiedyś tak postanowiłam? xD
Malfoy siedział na łóżku czytając i
nagle usłyszał przerażający krzyk. Niewiele myśląc rzucił się w stronę
dormitorium Gryfonki. Gdy otworzył drzwi, zobaczył skuloną, przerażoną
dziewczynę. Podszedł do niej i ją objął. Hermiona wtuliła się w niego, a z jej
oczu popłynęły łzy.
- To tylko zły sen… - chłopak delikatnie
głaskał ją po plecach, jednocześnie szepcząc uspokajające zdania. Gdy wydawało
mu się, że dziewczyna ponownie zasnęła, delikatnie się poruszył chcąc ułożyć ją
na łóżku. Młoda czarownica spojrzała na niego smutnymi oczami.
- Nie zostawiaj mnie, proszę... – jeszcze
nigdy jej szept nie był tak cichy, a głos tak nie drżał. Blondyn tylko skinął
głową i kiedy zrobiła mu miejsce obok siebie, ułożył się wygodnie i objął ją
jedną ręką. Ona natomiast ułożyła swoją głowę na jego ramieniu. Po chwili obydwoje
padli w objęcia Morfeusza.
Hermiona po przebudzeniu czuła się
szczęśliwa. Tak po prostu szczęśliwa. Spojrzała na swoją dłoń złączoną z dłonią
Draco. Delikatny uśmiech, który gościł na jej ustach zniknął, gdy przypomniała
sobie, iż tylko udają. Delikatnie wyswobodziła się z objęć chłopaka i poszła do
łazienki. Gdy wyszła, Malfoy siedział na łóżku czekając na nią. Chciał coś
powiedzieć, lecz Hermiona była szybsza.
- Dziękuje, że zostałeś i przepraszam.
- Nie musisz przepraszać. Każdy ma
czasem koszmary i potrzebuje obecności drugiej osoby - dziewczyna ciężko
wzdychając usiadła na przeciwko niego.
- Śniło mi się, że Voldemort... On
zabił... - duże, pełne łez oczy dziewczyny spojrzały na Malfoy’a z takim
smutkiem, iż ten niewiele myśląc objął ją przyciskając do siebie jak
najmocniej. Ten uścisk sprawił, że Hermiona zaczęła płakać jeszcze bardziej.
-
On zawsze zabija osoby, które kochamy. Obojętnie, czy to byli twoi rodzice,
przyjaciele, chłopak… Nie może ich skrzywdzić, dopóki darzysz ich prawdziwym
uczuciem...
Draco odsunął się delikatnie od
dziewczyny i spojrzał jej w oczy. Były smutne, ale jednocześnie wyrażały...
czułość? Zdziwiony tym spostrzeżeniem spoglądał nieruchomym wzrokiem w twarz
dziewczyny. Po chwili ocknął się i ruszył wolnym krokiem w kierunku drzwi
trzymając za rękę Hermionę, jednocześnie myśląc, jak szczęśliwy się teraz
czuje.
W Wielkiej Sali już nie wzbudzali takiej
sensacji jak na początku. Spojrzało się na nich kilku uczniów, ale zaraz
odwrócili wzrok nie widząc niczego interesującego w tej parze.
Była tylko jedna osoba, która
intensywnie się w nich wpatrywała. W drodze do swojego stołu wiedziała, że
wysłucha kolejnego kazania Rona na temat jej związku. Była więc zdziwiona, gdy
chłopak po prostu wstał i wyszedł, kiedy ona usiadła. Mimo, że chodziło jej o
to by w końcu zrobić mu na złość poczuła się, jakby dostała od niego w twarz.
Po skończonym śniadaniu Draco jak zwykle podszedł do jej stołu i razem wyszli z
Wielkiej Sali. Szli korytarzem do biblioteki, gdy wpadli na Rona.
-
Od kiedy zadajesz się ze szlamami Malfoy?
Blondyn słysząc te słowa wyglądał jakby
miał zaraz rzucić na niego najgorszą klątwą, jaką znał.
- Nigdy. Jej. Tak. Nie. Nazywaj.
Weasley. – wycedził przez zaciśnięte zęby.
-
Od kiedy to arystokrata Malfoy, czystej krwi czarodziej tak przejmuje się
zwykłą szlamą i w dodatku kujonką, która ciągle siedzi w książkach?
-
Hermiona robi to, co kocha. To wcale nie sprawia, że jest gorsza od innych,
wręcz przeciwnie. Tak samo jak to, iż jej rodzice są mugolami. Granger jest
najinteligentniejszą czarownicą i najpiękniejszą kobietą, jaką znam. Nie tylko
zewnętrznie, ale także wewnątrz. Zastanów się więc, co mówisz Weasley, zanim
udowodnisz wszystkim jaki jesteś głupi.
Po chwili ze słów przerzucili się na
różdżki. Każdy z nich w skupieniu obserwował swojego przeciwnika. Nagle z ust
Rona dobiegło donośne
- Crucio!
Jednocześnie z dwóch stron dało słyszeć
się Protego. Ochrona była tak silna, że zaklęcie się odbiło i trafiło prosto w
Rona. Hermiona stała jak sparaliżowana, nie wiedząc co zrobić. Gdy usłyszała
głos Snape'a pomyślała, iż nie może być już gorzej. Nigdy nie sądziła, że Ron
będzie miał w sobie tyle nienawiści, by rzucić na kogoś jedno z
Niewybaczalnych.
Ostatnią lekcją w tym dniu były
Eliksiry. Jako, że Hermiona i Draco wiedzieli wszystko na temat Veritaserum,
pogrążyli się w cichej rozmowie. Po
jakimś czasie zapomnieli, że znajdują się w lochach i ich konwersacja
zmieniła się w żywą dyskusję, a w końcu w kłótnię. Nie zauważyli nawet, iż cała
klasa zamilkła spoglądając w przerażeniu raz na nich, raz na Mistrza Eliksirów.
Przerwali dopiero, gdy usłyszeli cichy szept Snape’a.
-Skoro panna Granger i pan Malfoy wiedzą
wszystko na temat Veritaserum, nie będzie dla nich problemem dostarczyć mi
dzisiaj wieczór esej na jego temat z wyszczególnieniem, jakie zmiany w
składnikach można wprowadzić oraz jego wszystkich jego zastosowań. I oczywiście
zapraszam po kolacji na szlaban.
Gryfonka spojrzała wzrokiem pełnym
wyrzutów na Malfoy’a.
- Przez ciebie spędzę całe popołudnie w
bibliotece nad jakimś głupim esejem, zamiast się uczyć – szepnęła.
- Przypominam ci Granger, że ja również
je tam spędzę. Sądzę więc, iż powinnaś się cieszyć z kolejnych godzin w moim
towarzystwie.
Hermiona parsknęła śmiechem.
-Nie pochlebiaj sobie, Malfoy.
Widząc na sobie groźne spojrzenie
Snape’a urwali rozmowę i pogrążyli się w czytaniu podręcznika. Po chwili jednak
Draco zaczął szeptać coś Granger na ucho, czego wynikiem był jej głośny wybuch
śmiechu. Zanim się zorientowali znaleźli się przed salą, a Mistrz Eliksirów
wykrzykiwał w ich stronę najwymyślniejsze inwektywy, jakie tylko przyszły mu do
głowy.
Gdy wieczorem ruszyli w stronę lochów,
obydwoje zastanawiali się, co też tym razem przyjdzie im czyścić, poprawiać lub
porządkować. Gdy znaleźli się w pobliżu Sali Eliksirów, usłyszeli krzyki
swojego ulubionego nauczyciela oraz cichy i zdecydowany głos Dumbledore’a.
Niepewnie spojrzeli na siebie, gdy drzwi z hukiem się otworzyły.
-Wspaniale, że już jesteście. Dzisiaj
będziecie porządkować gabinet Dyrektora – głos Snape’a przepełniony był jadem.
Hermiona uśmiechnęła się lekko wiedząc,
jak Dumbledore zirytował Mistrza Eliksirów. Jego twarz rzadko wyrażała tak skrajne
oburzenie. Albus cicho chichocząc pokazał im, iż mają za nim iść. Kiedy
znaleźli się przed kamienną chimerą, podał im hasło, a sam skierował się w
stronę gabinetu profesor McGonagall.
Gdy Gryfonka i Ślizgon weszli do
gabinetu równocześnie jęknęli. Przed nimi były ogromne pomieszczenie wypełnione
różnej wielkości przedmiotami, z których połowy przeznaczenia nawet się nie
domyślali.
Hermiona przywołała do siebie krzesło,
na które musiała wejść, by dosięgnąć najwyższych półek. Draco był wyższy, więc
nie był to da niego problem.
Po godzinie nie było widać żadnych
postępów a dwójka przyjaciół bawiła się w najlepsze co chwilę pokazując sobie
jakiś dziwny przedmiot i zastanawiając się, do czego może służyć.
W pewnym momencie Granger zauważyła
przedmiot, który skądś kojarzyła, ale nie umiała sobie przypomnieć co to
takiego. Gwałtownie odwróciła się w stronę Malfoy’a i nim się zorientowała,
krzesło przechyliło się i wylądowała w jego ramionach. Trzymał ją chwilę, jakby
się obawiał, że zaraz zniknie po czym postawił ją delikatnie na ziemi. Ich
twarze znajdowały się kilka centymetrów od siebie. Blondyn pochylił się i
złożył na ustach dziewczyny czuły pocałunek. Delikatnie dotykał chłodną ręką
jej karku, a drugą błądził po plecach. Hermiona zapomniała o tym, gdzie się
znajdują, co powinni robić i o tym, że w każdej chwili ktoś może wejść. W tej
chwili liczyła się tylko ona, Draco i to, co było między nimi. Gdy chłopak
popchnął ją delikatnie w stronę ściany miała wrażenie, żi zamiast nóg ma watę.
Chłodny mur sprawił, że po jej ciele przebiegł dreszcz. Wsunęła rękę w jasne
włosy Dracona, a on przeniósł swe pocałunki na jej szyję. Po chwili poczuł
dłonie Hermiony na swojej klatce piersiowej.
Byli tak zajęci sobą, że nie usłyszeli otwieranych drzwi. Oderwali się od siebie dopiero gdy usłyszeli
cichy głos Snape’a.
- Nie spodziewałbym się tego po panu,
panie Malfoy. Z resztą taka porządna Gryfonka również się tak nie zachowuje,
panno Granger.
Chłopak spojrzał na Hermionę z poczuciem
winy. Wiedział, że Mistrz Eliksirów mu odpuści, ale ona będzie musiała uważać
nie tylko na lekcjach, ale również między nimi.
- Ogarnijcie się i za chwilę widzimy się
pod gabinetem profesor McGonagall. Ciekawe co powie, gdy się dowie, iż jej
ulubiona uczennica prawie przespała się ze Ślizgonem i to w gabinecie
Dyrektora…
Widząc wredny uśmiech na twarzy Snape’a,
miał ochotę mu coś zrobić. Kiedy jednak Hermiona podniosła głowę, która do tej
pory miała opuszczoną w poczuciu winy, wiedział, że miała jakiś plan.
Nikt nigdy nie widział Granger tak
wesołej, mimo, że za chwilę mogło okazać się, że dostanie szlaban do końca
roku. Malfoy nie wiedział o co chodzi, ale i jemu udzieliła się wesołość
dziewczyny. Pod gabinetem głowy swego domu, Granger była już w euforii. Gdy
widziała, jak Snape wchodzi bez pukania miała wrażenie, iż jeszcze chwila i nie
będzie umiała powstrzymać się od śmiechu. Mistrz Eliksirów zrobił krok w przód
i zastygł w bezruchu. Zmieszany spojrzał na osoby przebywające w gabinecie, po
czym trzasnął drzwiami i ruszył w stronę lochów. Zaskoczony wpadł na Dracona,
który nie rozumiał dlaczego Hermiona dusi się ze śmiechu. Spojrzał
zdezorientowany na niego po czym wyminął go i odszedł.
Kiedy dziewczyna spojrzała na chłopaka,
którego twarz wyrażała głębokie zdumienie, wybuchła niepowstrzymanym śmiechem,
po czym złapała go za rękę i ruszyła w stronę jakiegoś spokojniejszego
korytarza.
Gdy w końcu się zatrzymała, nie umiała
wydusić z siebie żadnego słowa, bo gdy tylko przypomniała sobie minę Mistrza
Eliksirów, na nowo zaczynała się śmiać.
- Powiesz mi w końcu, o co chodzi? – ton
Malfoya brzmiał, jakby ten był obrażony.
Widział, że Hermiona naprawdę starała
się uspokoić, więc dał jej chwilę na ogarnięcie się.
- Snape zobaczył Dumbledore’a i
McGonagall.
Widząc nie rozumiejący wzrok chłopaka
powiedziała bardziej sugestywnie.
-Dumbledore’a i McGonagall. Jak sądzę na
biurku…
Draco patrzył przez chwilę w szoku na
dziewczynę, po czym wybuchł takim samym śmiechem, jak ona przed chwilą.
Tego samego wieczoru po powrocie do
dormitorium brązowooka od razu zabrała się za naukę. Malfoy natomiast usiadł
naprzeciwko niej i przyglądał się, z jakim skupieniem dziewczyna stara się
zapamiętać wszystkie formułki.
- Nudzi mi się – mruknął.
- Zajmij się czymś pożytecznym, to nie
będzie – odpowiedziała Granger, nie odrywając wzroku od kartki.
- Zróbmy coś.
Hermiona spojrzała na niego zdziwiona.
- Co?
- Wpadnijmy do Snape’a na przeszukanie,
wyślijmy McSztywnej zdjęcie Dumbledore’a podczas kąpieli, albo porozwieszajmy
plakaty z anonsem miłosnym od Filcha.
Mina dziewczyny mówiła tak wiele, na
temat jego rozumu, że nie umiał powstrzymać się od śmiechu.
-W takim razie chodź – mówiąc to stanął
przed nią i wyciągnął dłoń. Hermiona z lekkim wahaniem ją przyjęła. Draco
machnął różdżką, rozbrzmiała muzyka, a on z uśmiechem ukłonił się przed nią.
Nie zważając na jej zdziwienie zaczął z nią w ramionach krążyć po pokoju
wspólnym. Gdyby ktoś ich zobaczył zapewne doszedłby do wniosku, iż nadają się
do Munga. W końcu kto normalny w dwójkę tańczy belgijkę?
Kiedy muzyka dobiegła końca obydwoje
opadli zmęczeni na kanapę.
-Skoro robiliśmy to co ty chciałeś,
teraz zrobimy to co ja chcę, czyli… pouczymy się!
Malfoy w odpowiedzi jęknął, ale widząc
jej spojrzenie dłużej nie protestował.
Hermionę obudziło wrażenie, że ktoś na
nią patrzy. Za oknem stał piękny biały puchacz. Szybkim krokiem podeszła do
okno i sprawnym ruchem odwiązała niewielką paczuszkę, a sowa nie czekając na
zapłatę odleciała. Hermiona zdziwiona spoglądała w ślad za sową. Nagle do jej
pokoju wszedł Malfoy.
- Mam nadzieję, że ci się podoba prezent
Granger.
Dziewczyna spojrzała na niego nic nie
rozumiejąc.
- O ile mi wiadomo, masz dzisiaj
urodziny.
Hermiona spojrzała na niego z lekkim
uśmiechem.
- Dziękuję – mówiąc to podeszła do
niego, a on ją objął. Trwali tak, dopóki do pokoju nie wbiegła Ginny.
Zaskoczeni odskoczyli od siebie, a na twarzy Hermiony pojawił się rumieniec.
Ginny i Zabini byli jedynymi osobami które wiedziały, że Ślizgon i Gryfonka
udają. Ruda udała, iż nic nie widziała i zaczęła składać Hermionie życzenia.
Chwilę później młodsza Gryfonka
wykręciła się spotkaniem z Neville’m i Luną, i zostawiła parę samą. Draco zaczął namawiał Hermionę, by poszła z nim
wieczorem na dyskotekę. Na jego nieszczęście, Gryfonka była asertywna i nie
chciała zmienić zdania. Dopiero, kiedy Malfoy podsunął jej pomysł, by wziąć też
Zabiniego i Ginny, przekonał ją. Widząc, że ta para ma się ku sobie,
postanowiła im trochę pomóc. Gdy tylko się zgodziła, od razu zastrzegła, że
teraz Draco ma jej nie przeszkadzać, bo chce napisać esej na transmutację.
Odrabiane pracy jednak przez myśl jej nie przeszło. Przez ostatni rok się
zmieniła i nauka nadal była dla niej ważna, ale nie najważniejsza.
Najpierw wzięła długą kąpiel, a potem
zabrała się za malowanie paznokci. Gdy lakier wysechł, próbowała okiełznać
swoje włosy, lecz po kilku nie udanych próbach zostawiła je w normalnym stanie.
Kilka godzin później w pokoju wspólnym
panował hałas, jak gdyby znajdowało się tam tysiąc hipogryfów. Wszystko to za
sprawą Ginny i Zabiniego, którzy nawzajem traktowali się zaklęciami
ogłuszającymi. Draco stał pod oknem patrząc na nich z rozbawieniem, a Hermiona
z przerażeniem próbowała ich uspokoić. Kiedy jej słowa nie przyniosła skutku,
podeszła do Malfoy’a i załamana stanęła obok niego. Draco widząc jej minę
chwycił ją za rękę i nie przejmując kłócącymi się przyjaciółmi wszedł do komina
wypowiadając nazwę Dziurawego Kotła.
Gdy znaleźli się w Londynie, na zewnątrz
było już ciemno. Na niebie lśniły tysiące gwiazd, a ulice rozświetlone były
blaskiem księżyca, którego pełne koło dumnie wyróżniało się na granatowym
niebie.
Hermiona oczarowana co chwilę spoglądała
ku niebu. Czym innym było obserwowanie gwiazd w szkole, a czym innym teraz, gdy
dzięki atmosferze panującej między Gryfonką i Ślizgonem nabrały uroku i
tajemniczości.
Draco dokładnie wiedział, gdzie chce
zaprowadzić Hermionę. Był tam wiele razy i miał pewność, że to miejsce jej się
spodoba. Gdy weszli do środka, oczom dziewczyny ukazało się wiktoriańskie
wnętrze. Każdy mebel idealnie pasował do tego wnętrza, jakby były stworzone
specjalnie do takiego wystroju. Mimo, że mogło się wydawać, iż współcześnie
ubrani ludzie tu nie pasują, wszystko ze sobą współgrało. Nagle sufit rozbłysnął
tysiącami świateł, a Malfoy pociągnął Hermionę na parkiet.
Kiedy wybiła północ muzyka ucichła, a w
sali pojawiły się okrągłe stoliki i scena. Draco szeptem wyjaśnił Hermionie, że
reflektor znajdujący się nad sceną losuje osobę z sali, która musi wyjść na
scenę. Kilka występów później światło zatrzymało się na Gryfonce. W duchu
przeklinając wynalazki czarodziejów, które nie pozwalają się wycofać, niepewnie
skierowała się w stronę sceny.
Kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki
piosenki Hermiona spuściła głowę bojąc się tego, co za chwilę miało się
wydarzyć.
Sweet
love, sweet love Słodka miłości, słodka miłości
Trapped
in your love Uwięziona w Twojej miłości
I've
opened up, unsure I can trust Otworzyłam się, niepewna czy mogę zaufać
Delikatnie uniosła głowę, spoglądając
Malfoy’owi w oczy. Wiedziała, iż on domyśla się, że wybór tej piosenki nie był
przypadkowy.
You’re
all I need when I’m holding you tight Jesteś wszystkim, czego potrzebuję, kiedy mocno cię obejmuję
If
you walk away I will suffer tonight Jeśli odejdziesz, tej nocy będę cierpiała
Po policzku Hermiony spłynęła łza.
Uświadomiła sobie, iż już dłużej nie może udawać.
I
am terrified to love for the first time Jestem przerażona kochać po raz pierwszy
Can
you see that I’m bound in chains Czy nie widzisz, że jestem związana łańcuchami?
I
finally found my way W końcu znalazłam swoją drogę
I
am bound to you Jestem do ciebie przywiązana
Kolejna łza spływała po policzku, lecz
dziewczyna starła ją niecierpliwym ruchem.
I catch
my breath with just one beating heart Łapię oddech z jedynym biciem serca
And
I brace myself, please don’t tear this apart I zamurowałam się, proszę nie niszcz tego
Podniosła wzrok, nie umiała spojrzeć Draconowi w oczy. Myśl,
że dzisiaj może wszystko się skończyć była tak przerażająca, iż Hermiona
pozwoliła łzom swobodnie płynąć.
I
am, Jestem
Ooh,
I am Jestem
I’m
bound to you Jestem do Ciebie przywiązana
Nie patrząc na nikogo przepchnęła się
przez tłum i gdy tylko znalazła się na ulicy, aportowała się przed bramę
Hogwartu.
Poprzedniego wieczoru Hermiona długo
rozmawiała z Ginny, więc gdy się obudziła dochodziło południe. Nadal siedząc w
łóżku przywołała skrzata, który pojawił się po chwili z cichym trzaskiem.
Poprosiła go o śniadanie, po czym ruszyła do łazienki. Gdy zobaczyła swoje
odbicie w lustrze, cicho jęknęła i zabrała się do zmywania tego, co zostało po
jej makijażu. Po chwili pojawił się Zgredek ze śniadaniem, dziewczyna
podziękowała mu i skrzat automatycznie zniknął, natomiast ona zabrała się za
jedzenie jednocześnie rozglądając się po sypialni Ginny. Jej myśli rozpoczęły
wędrówkę do wczorajszego wieczoru. Hermiona w myślach przeklinała swoją głupotę
i zastanawiała się, co ją podkusiło, żeby zaśpiewać akurat tą piosenkę.
Zniszczyła przez to coś, czym mogła cieszyć się jeszcze kilka tygodni. I sama
nie wiedziała co jest gorsze: to, że ta przygoda już się skończyła, czy to, iż
tak naprawdę Draco nic do niej nie czuł. Otrząsając się z smutnych myśli przywołała
książkę ze swojego dormitorium i pogrążyła się w lekturze.
Gdy oderwała się od lektury, było już
ciemno. Nie namyślając się długo postanowiła pospacerować po błoniach, jednak
gdy znalazła się przed zamkiem nogi same skierowały ją nad jezioro. Dziewczyna
usiadła na pomoście i patrzyła w zachodzące słońce przygotowując się
psychicznie na kolejny dzień, który zapewne przyniesie spotkanie z Malfoy’em.
Kiedy słońce całkowicie schowało się za linią
horyzontu, Hermiona ściągnęła buty i zanurzyła nogi w ciepłej jeszcze wodzie
jeziora, a sama położyła się na pomoście. Gdy pojawiły się gwiazdy, zaczęła
szukać na niebie znanych jej gwiazdozbiorów. Sama nie wiedziała, ile czasu
spędziła nad jeziorem. Niebo zasnuły ciemne przez chmury i wiał chłodny wiatr.
Gryfonka nie słyszała żadnych kroków. Poczuła czyjąś obecność dopiero, kiedy ta
osoba usiadła za nią. W chwili, gdy obróciła się ,by spojrzeć kto to, już
żałowała, że nie została w zamku. Za nią siedział nie kto inny jak Draco
Malfoy, a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, co dla dziewczyny oznaczało
najgorsze.
- Długo zamierzasz mnie jeszcze unikać?
- ton jego głosu był tak chłodny, iż przeszły ją ciarki.
-
Nie unikam cię - twarz Ślizgona zmieniła się. Była teraz pełna wściekłości.
-
I dlatego nie wróciłaś do dormitorium, tylko siedziałaś u Ginny, nie pokazujesz
się w Wielkiej Sali, a z pokoju wychodzisz dopiero wtedy, gdy na korytarzu
panują pustki. Nie bądź śmieszna Granger.
- Ja jestem śmieszna ? - Gryfonka
zaśmiała się smutno.
- To nie ja udaję związek, tylko po to,
żeby ktoś się ode mnie odczepił. Co z tego, że to Parkinson? Powinieneś być
facetem Malfoy i powiedzieć jej to prosto w oczy.
- Pansy sobie poradzi. Poza tym wie, że
nic do niej nie czuje. I nawet nie chodzi o to, że mnie unikasz. Naprawdę nie
widzisz, że szaleję, za pewną Gryfonką, która lubi się wymądrzać?
Hermiona ze złością spojrzała na chłopaka, po czym
podeszła do niego.
-
Jesteś największym idiotą jakiego znam. - z każdym słowem głos dziewczyny coraz
bardziej się załamywał, aż w końcu z jej oczu popłynęły łzy. Draco niewiele
myśląc delikatnie ją przytulił.
- Kocham cię, Granger - szepnął.
- Jest tyle Ślizgonek czystej krwi,
które mógłbyś mieć...
-
Co z tego, skoro nie są tobą?
-Malfoy… - szepnęła wpatrując się w
twarz chłopaka.
-Tak?
-Skoro ja ci to zaśpiewałam, mógłbyś
też?
Ślizgon przybrał dziwną minę i odezwał
się tak nie podobnym do niego głosem, przypominającym Presleya.
-Maybe
I didn't treat you Może nie traktowałem cię
Quite
as good as I should have Tak dobrze jak powinienem
Little
things I should have said and done Tyle rzeczy powinienem powiedzieć i zrobić
I
just never took the time Ale jakoś nigdy nie było czasu
You
were always on my mind. Zawsze byłaś w moich myślach
Och jej ! Łezka mi poleciała, widzisz ??
OdpowiedzUsuńWczoraj miała naprawdę dziki dzień, dlatego komentarz był tak krótki ;c Po co miałam pisać głupoty ?
Druga część miniaturki, naprawdę, chwyciła mnie za serducho. Szczególnie ta piosenka Hermajn, wow. Trafiłaś w sedno ♥
I ogółem, dziwne, że nie zauważyła, że Dracze już dawno przepadł. Ach, miłość !
Pozdrawiam,
Mad.
ryczę, ryczę no! :C
OdpowiedzUsuńKońcówka taka słodka. <3
Już myślałam, że będzie tu sad end, a tu proszę taka niespodzianka. :3
Pozdrawiam i weny! :*
Dziękuję ^^
UsuńSad end jeszcze przed nami :D
Wspaniała :D Taka wzruszająca :D
OdpowiedzUsuńWeny!! Dużo Weny :D
Dziękuję :D
UsuńO jaa, jaka cudowna! Jak dobrze, że to był sen.. Znaczy końcówka pierwszej części okazała się snem.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną (:
M.
Malfoy nie mógł tak umrzeć, bo to Malfoy, nawiedzałby morderce po nocach za to, że zniszczył mu życie xD
UsuńBardzo wzruszająca historia :D Bardzo się cieszę, że to jednak był sen pod koniec tamtej części :)
OdpowiedzUsuń"- Kocham cię, Granger - szepnął.
- Jest tyle Ślizgonek czystej krwi, które mógłbyś mieć...
- Co z tego, skoro nie są tobą?" - piękne <3
Całości dopełniła piosenka Christiny Aguileri, którą uwielbiam <3 a tak swoją drogą, to jak Ty to robisz, że zawsze trafiasz w moje muzyczne gusta? :D Trochę nie wyobrażam sobie sobie Draco śpiewającego Presleya, ale oj tam, i tak wszystko jest cudowne :D
Nie mogę doczekać się następnej miniaturki :D
Weny ;*
Ściskam ;*
e_schonheit ;*
Dziękuję <3
UsuńTrafiam w gust muzyczny hmm... magia :D
A co do Malfoya, to fajnie by było to zobaczyć :D
Świetna miniaturka.
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, że był happy end.
Cieszę się, ze sobie wszystko wyjaśnili.
Z tymi piosenkami to było niesamowite.
Cieszę sie, że Miona jest z Draco
Pozdrawiam
Hermione Granger
Słooodkie :) Napisz Sevmione plz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Jane
Tak wyparowała wena do Sevmione :c Mam nadzieję, że 'Bez cukru' to zmieni ^^
UsuńCudeńko ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam miniatureczki Dramione ;]
pozdrawiam ;*
Dziękuję ;)
UsuńSłodko i mega uroczo :D
OdpowiedzUsuńSłoodkie <3
OdpowiedzUsuńTeraz lece czytać pierwszą część ;)
Jej *_* Twoje Dramione zawsze cudne.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że ta pierwsza część na serio, a tu "na szęście" sen o.o
Dracuś śpiewa Mionce xD Jaki miłyyy...
Będzie jeszcze jedna część tego Dramione ?
pozdrawiam
~Lumi
Dziękuję <3
UsuńKto by nie chciał, żeby Dracze mu śpiewał? :D Kolejnej części nie ma :c Choć może pomyślę, żeby coś dopisać ^^
No więc.. :3 Trafiłam na twojego bloga przez przypadek.. I żałuję że nie znalazłam go wcześniej. Ta miniaturka była genialna i przez nią uciekło mi tysiące łez. Nie wiem co mam pisać oprócz tego, że jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ann
ps: zapraszam na mojego bloga http://hermione-and-draco.blogspot.com/ :3
Dziękuję <3 Na pewno wpadnę ;)
UsuńSłodkie, miłe zakończenie. Draco jest taki delikatny - to lubię :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne dzieła i zapraszam do mnie
http://precious-fondness.blogspot.com/
Dziękuję ^^ Później wpadnę na Twojego bloga ^^
UsuńZostałaś nominowana do Libster Blog Award :) Szczegóły znajdziesz u mnie na http://make-me-happy-dramione.blogspot.com/p/liebster-a.html
OdpowiedzUsuńŚciskam ;*
e_schonheit
Cudowne :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :)
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Layls