sobota, 1 lutego 2014

Piękna i Bestia



Mała zmiana planów, więc najpierw Sevmione, zamiast Teomione. Mam nadzieję, że wybaczycie ^^. Jeśli czytasz, skomentuj, to daje motywację do pisania :)

Tej historii bieg
Stary jest jak świat
Obce dusze dwie
Wtem coś zmienia się
Nie wiadomo jak

Jakaś drobna rzecz
Jeden mały gest
Chociaż serca drżą
Choć niepewni są
Piękna z Bestią jest

Hermiona czuła okropny ból. Miała wrażenie, że za chwilę jej ciało rozsypie się w drobne kawałeczki. Nie umiała znaleźć w sobie tyle siły by wyrwać się z rąk szalonej Śmierciożerczyni. Pragnęła już tylko stracić świadomość lub umrzeć. Klątwa sprawiła, że jej mięsnie były wiotkie, a nerwy wciąż wysyłały bolesne impulsy. Kiedy otoczyła ją ciemność poczuła się zdezorientowana. Wszystko wskazywało, że podąża w określonym kierunku.
Ten Cruciatus sprawiał Bellatrix wiele radości. Widziała jak powoli z każdą minutą z dziewczyny powoli uchodzi życie. Jej zabawę przerwał stanowczy ton.
-Zostaw ją.
Wszyscy zebrani zdumieni spojrzeli na postać w czerni.
- Chcę ją jako niewolnicę.
Czarny Pan uśmiechnął się ironicznie.
-Bello zostaw już tę dziewczynę. Teraz zajmie się nią Severus.
Mężczyzna podszedł do Voldemorta i klęknął z opuszczoną głową.
-Dziękuję Ci Panie.
Bellatrix spoglądała z wściekłością na Snape'a. Ta szlama miała być jej.
***
Gryfonka obudziła się w ogromnym łóżku. Mimo, że już nic ją nie bolało, nadal czuła się słabo. Chciała  dowiedzieć gdzie się znajduje, lecz gdy tylko postawiła nogi na podłodze przed oczami pojawiła się czerń. Usłyszała głos nakazujący jej uwagę i po raz kolejny straciła przytomność. Snape pokręcił głową nad jej głupotą i przywołał skrzata.
-Iskierko przypilnuj by panna Granger nie wstawała z łóżka i gdy się obudzi przyjdź do mnie. - Skrzat kiwnął głową i stanął obok łóżka spoglądając na bladą Hermionę.

Mistrz Eliksirów właśnie miał deportować się do Nory, gdy pojawił się skrzat.
-Panna Granger się obudziła sir.
-Dziękuję ci Iskierko. Możesz wrócić do swych codziennych obowiązków.
Severus Snape szybkim krokiem wyszedł z gabinetu i już po chwili znalazł się w sypialni Gryfonki.
Dziewczyna wyglądała strasznie. Włosy potargane, cienie pod oczami, spierzchnięte usta i blizna przecinająca policzek.
-Witam panno Granger - Hermiona słysząc ten oficjalny ton uśmiechnęła się w duchu.
- Co się stało? - z jej gardła ledwo wydobywał się głos.
-Była pani torturowana przez Bellatrix.
Nagle Hermionie przed oczami stanęły wydarzenia w Malfoy Manor.
-Jak to się stało, że jestem tu profesorze?
Severus uważnie się jej przyjrzał.
-Jedynym sposobem, by cię nie zabili było wzięcie cię jako moją niewolnicę.
Gryfonka słysząc to przymknęła oczy.
-Czyli nie mogę walczyć, szukać horkruksów, ani stąd wychodzić?
-Niestety tak. Muszę powiadomić Dumbledora, więc gdyby pani czegoś potrzebowała przywołaj skrzata.

Gdy Snape przekazał Zakonowi wiadomości na temat Hermiony wszyscy się uspokoili. Dziękowali Merlinowi, że Gryfonka żyje. Jednak gdy fala radości już wygasła wszyscy zaczęli się martwić o Harryego i Rona. W końcu to głównie Hermiona myślała, zawsze miała plan. Nikt nie pomyślał jak ona będzie się czuć ze świadomością, że jako jedyna nie może uczestniczyć w walce.

Kilka następnych dni Hermiona musiała spędzić w łóżku. Rany już się zagoiły lecz gdy tylko chciała wstać, mdlała. Wypiła już kilkadziesiąt eliksirów i żaden nie pomagał. Nie pozostawało jej nic innego jak czytanie książek przyniesionych przez Snape'a.
Po tygodniu nie zajmowania się niczym innym niż czytaniem, miała dość książek.
Severus widząc jej marne samopoczucie odwiedzał ją codziennie. Gdy przyszedł pierwszy raz była zaskoczona. Z każdym dniem coraz bardziej czekała na te wieczorne pogawędki, które były rozrywką w jej nudnym teraz życiu.
Tego dnia Hermiona była przygnębiona. Rano przeczytała wszystkie książki, a do tego śnieg padający za oknem przypominał, że zbliżają się święta. Zegar wskazywał już dwudziestą pierwszą, co oznaczało, że Severus spóźniał ponad godzinę. Gryfonka przeglądała akurat jedną z książek gdy wszedł Snape.
-Spóźnił się pan - z wyrzutem stwierdziła Granger.
-Miałem coś ważnego do zrobienia.
-Prościej by było gdybyś mnie tam zostawił. Nie miałbyś żadnego problemu - mruknęła do siebie, ale mina Mistrza Eliksirów wskazywała na to, że on także to usłyszał.
-Nawet tak nie mów. Nie chodzi już nawet już nawet o to, że Albus i Minerwa by mnie zabili, gdybym cię tam zostawił Granger. Jesteś mądrzejsza od Weasleya i Pottera razem wziętych. Oni dzięki tobie nadal żyją. Jeśli wygramy wojnę to będzie także twoja zasługa. - Hermiona zdumiona patrzała na Snape'a
-Wypij ten eliksir gdy tylko się obudzisz – warknął podając jej buteleczkę i wyszedł.
Następnego dnia Hermiona już chciała przywołać Iskierkę i poprosić ją o śniadanie, gdy przypomniała sobie o eliksirze. Spojrzała na fiolkę stojącą na szafce i poczuła odrazę. Eliksir wyglądał jak woda z bagna, a po odkręceniu okazało się, że również pachniał podobnie. Dziewczyna zatkała jedną ręką nos, a drugą wlała płyn do gardła. Gdy przełknęła nic się nie działo. Zazwyczaj po wypiciu jakiegoś eliksiru czuła ciepło rozchodzące się po ciele lub motyle w brzuchu, a teraz nic. Załamana opadła na poduszki. Po chwili jednak przypomniał jej się głos Severusa 'daj eliksirowi działać.' Wspomniała również ich wieczorne rozmowy, które zmieniły relacje pomiędzy nimi. Teraz Snape zwracał się do Hermiony jak do członka Zakonu, nie jak do jednego z wielu uczniów, którzy nic nie umieją. Rozmyślając nad tym, Gryfonka po woli wstała z łóżka. Ze zdziwieniem zarejestrowała, że nie mdleje i ruszyła w stronę drzwi. Starała się iść wolno i nie wykonywać gwałtownych ruchów. Gdy znalazła się w kolejnym pomieszczeniu dostrzegła Mistrza Eliksirów czytającego gazetę. Ten słysząc otwierane drzwi, spojrzał zdumiony wprost na Gryfonkę wychodzącą z pokoju. Mimo tego, że schudła podczas wyprawy po horkruksy nadal była ładna. Luźnie ciuchy wisiały na niej, a mimo to dodawały jej uroku. Snape skarcił się w duchu za takie myśli i zmusił się by odwrócić wzrok.
-Widzę, że eliksir zadziałał - odezwał się znudzonym tonem.
Hermiona podeszła do stołu i usiadła na przeciwko niego.
-Tak. Dziękuję profesorze - Mistrz Eliksirów spojrzał na nią ironicznie.
-Nie jestem już twoim nauczycielem.
-Więc jak się mam do pana zwracać? –
 -Chyba znasz moje imię... Hermiono - Gryfonka tylko potaknęła głową. Nie chciała teraz myśleć, ile razy w duchu nazywała go po imieniu,
Snape wstał i pokazał jej, że ma z nim iść. Dziewczyna wstała niechętnie i ruszyła za nim w stronę jednych z drzwi. Mistrz Eliksirów prowadził ją długim ponurym korytarzem. Nagle przystanął obok jednych z drzwi.
-Tu jest łazienka. Tylko do twojego użytku, ja korzystam z tej na dole. W swojej sypialni jak wiesz masz rzeczy z Nory jakbyś czegoś jeszcze potrzebowała, wyślij Iskierkę - To mówiąc ruszył dalej i zatrzymał się przy ogromnych dwu częściowych drzwiach.
-Jak sądzę to cię zainteresuje.
Hermiona spojrzała na niego zaciekawiona. Gdy stanęła w progu, jej oczy się zaświeciły a na twarzy pojawił się uśmiech uwielbienia.
Stała w progu wspaniałej biblioteki. Może nie tak dużej jak w Hogwarcie, ale przebiegając wzrokiem woluminy, widziała kilka interesujących tytułów, których nie znalazłaby w zamku. Była tak zafascynowana, że nie zauważyła kiedy Snape zniknął. Nie zwracając na to większej uwagi, wzięła do ręki pierwszą książkę i zapominając o jej ostatnim urazie do nich, zagłębiła się w lekturze. Zostało jej kilka stron  gdy pojawiła się Iskierka.
-Pan zaprasza na kolację panienko.
Hermiona podziękowała skrzatowi  i ruszyła na poszukiwania jadalni. Gdy dotarła do średniej wielkości pokoju Severus już tam czekał. Przyjrzał się uważnie Gryfonce.
-Nie powinnaś czytać całymi dniami. – Dziewczyna spojrzała na niego wściekła.
-Książki są dla mnie ważne. – Mistrz Eliksirów prychnął.
-Nikt z twoich znajomych tego nie akceptuje prawda? Nie chodzi mi o to byś całkiem przestała czytać, ale nie możesz żyć tylko tym.
Granger nie rozumiała o co mu chodzi.
-To co mam robić? Siedzę tu sama, bo pana ciągle nie ma, nikt nie może mnie odwiedzić. Jakby pan nie wiedział, to raczej w domu nauczyciela, w dodatku kawalera nie ma zbyt dużo rozrywek dla osób w moim wieku – Widząc spojrzenie Snape’a, Hermiona już wiedziała, że nie powinna tego mówić. Czuła wyrzuty nie tylko, że go tymi słowami uraziła, ale także dlatego, że sama tak nie myślała.
-Cóż panno Granger. Będzie musiała pani przeżyć te kilka tygodni ze mną. Wiem, że to nie zasłużona kara, ale to jest jedyne wyjście.
-Ja… nie…
-Niech pani nie bierze przykładu z Pottera. Myślałem, że jest pani na tyle inteligentna, żeby nie mieć problemu z wysłowieniem się.
Hermiona słysząc to wstała i nie patrząc w stronę Mistrza Eliksirów wyszła z jadalni. W swoim pokoju położyła się na łóżku i zaczęła myśleć.
Miała wrażenie, że ich relacja się zmieniła. Teraz znów traktował ją jak Wiem-To-Wszystko. Natomiast ona od kąd tu trafiła widziała w nim człowieka. Nie surowego nauczyciela, który dużo wymaga, lecz mężczyznę może nie przystojnego, ale mającego to coś.
Nim się zorientowała, była pogrążona w objęciach Orfeusza. Przez to nie mogła wiedzieć, że kilka godzin później do jej pokoju zajrzał mężczyzna, próbujący się przekonać, że 19 lat to zbyt duża różnica.

Następnego dnia, zaraz po przebudzeniu Hermiona poszła do biblioteki. Po półgodzinie pojawiła się Iskierka oznajmiając, że śniadanie jest gotowe. Gryfonka podziękowała skrzatowi i kazała przekazać Severusowi, iż nie jest głodna. Chwilę później Mistrz Eliksirów wpadł do biblioteki. Wygłosił  przemowę na temat tego, że ona musi jeść, mieć siły by walczyć.
Gryfonka uzmysłowiła mu, że czuje się nie potrzebna, mimo, że wie, że to był jedyny sposób na uratowanie jej życia. Tak od słowa do słowa przeszli do planowania taktyki na wojnę. Nim się spostrzegli na zewnątrz było już ciemno.
Jedząc kolację Hermiona uświadomiła sobie, że jutro zaczynają się święta co tylko pogorszyło jej nastrój. Widząc to Mistrz Eliksirów po posiłku zaprowadził ją do pomieszczenia w którym jeszcze nigdy nie była. Pokój był jasny i przestronny. Pod jedną ze ścian stało łóżko z koronkową narzutką, a na przeciwległej ścianie znajdowała się biała szafa. Severus podszedł do niej, więc Hermiona uczyniła to samo. Otwierane drzwi szafy lekko zaskrzypiały i oczom Hermiony ukazały się najpiękniejsze suknie jakie kiedykolwiek widziała.
-Należały do mojej matki. Żałuję, że nie możesz dostać nowej sukni, ale musisz zostać w domu. Wybierz sobie którąś, możesz przerobić ją za pomocą magii. W końcu jutro wieczorem świąteczna kolacja. Musisz wyglądać ładnie.
Nie, żebyś teraz nie była ładna.
Hermiona oczarowana spoglądała to na suknie, to na Snape'a.
Podeszła do niego i niewiele myśląc pocałowała go w policzek.
-Dziękuję.
Severus zgromił ją wzrokiem i wyszedł. Gryfonka natychmiast zabrała się do przeglądania szafy. Było w niej tyle sukni, że nie wiedziała na którą się zdecydować.
W końcu wybrała prostą, zieloną, z gorsetem, która od bioder delikatnie spływała w dół. Kilkoma ruchami różdżki dopasowała ją do swojej figury i oczyściła ją z kurzu. W szafie znalazła nieduże pudełko, więc zapakowała ją w nie i ruszyła do swojego pokoju rozmyślając nad prezentem dla Mistrza Eliksirów.
Kolejnego dnia zaraz po śniadaniu zjedzonym z Severusem, Hermiona zamknęła się w swoim pokoju. Musiała znaleźć coś co mogła transmutować w prezent, opakować go i sama się przygotować na wieczór. Gdy prezent był już gotowy, Gryfonka  przywołała kosmetyczkę i ruszyła do łazienki. Za każdym razem, gdy spoglądała w lustro raziła ją blizna przecinająca policzek. Starała się nie zwracać na nią uwagi, ale to było nie możliwe. Bez niej nie była zbytnio ładna, a teraz tylko sytuacja się pogorszyła. Wiedziała, że Severus starał się zrobić wszystko, by była mniej widoczna, ale to nie zmieniało faktu, że gdy musiała spojrzeć w lustro, robiła to z niechęcią.
W tym samym czasie Severus przeszukiwał cały dom. Wiedział, że gdzieś jest to co chciał dzisiaj dać Granger. Przeszukał wszystkie szafki, a gdy w końcu trafił na to czego szukał, uśmiechnął się usatysfakcjonowany.

Gdy Hermiona zeszła do jadalni Snape spojrzał na nią zachwycony. Wybrała suknię, która zawsze najbardziej mu się podobała. Włosy opadała falami na ramiona, a usta delikatnie podkreśliła szminką. Mistrz Eliksirów poszedł do niej i zaprowadził do stołu.
Całą kolacje rozmawiali na różne tematy, ale ani razu nie wspomnieli o wojnie. Gdy puste naczynia zniknęły, Hermiona zaproponowała rozpakowanie prezentów. Severus podał jej czarne pudełko przewiązane szmaragdową, jedwabną wstążką. Gdy je otworzyła jej oczom ukazał się naszyjnik w kształcie łzy. Góra była okryta rzeźbionym srebrem, a spod niego wyłaniał mieniący się na zielono-niebiesko kamień.
- To musiało kosztować majątek - szepnęła.
-Należał do mojej matki. Dostała go w dniu ślubu. - Na twarzy Gryfonki pojawił się rumieniec.
-Ja... Severusie nie mogę tego przyjąć.
Mistrz Eliksirów nie zważając na jej protesty wyjął naszyjnik i założył jej na szyję. Hermiona wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Jednocześnie chwyciła malutkie pudełko leżące na stole i podała mu je.
Gdy wziął je w ręce, dziękując jej, dziewczyna przygryzła wargę. Przy tym co dostała od niego, jej prezent był nic niewarty. Severus otworzył pudełko, a kąciki jego ust uniosły się lekko. Delikatnie wyciągnął fiolkę na eliksir. Dookoła szkła wił się wąż z szmaragdowymi oczami. Hermiona spoglądała na niego niepewna czy spodoba mu się prezent.
-Dziękuję Hermiono. Jest wspaniały.
Mistrz Eliksirów nachyli się i delikatnie musnął jej usta. Gdy tylko Gryfonka poczuła jego dotyk, zapragnęła więcej, lecz Severus już się odsunął. Po chwili niezręcznej ciszy, Snape zaproponował taniec. Granger chętnie przystała na jego propozycję i już po chwili wirowali w sali balowej. Po kilku tańcach usiedli wciąż rozmawiając
Nagle Severus się skrzywił i zacisnął lewą rękę w pięść. Gwałtownie wstał i ruszył w stronę drzwi. W drodze rzucił tylko Granger przelotne spojrzenie.
-Czarny Pan mnie wzywa.
Hermiona nie myśląc czy to co robi jest stosowne, podbiegła do niego i stając na palcach pocałowała go. Severus stał zdumiony, lecz po chwili oddał pocałunek. Gdy oderwali się od siebie oczy Gryfonki były pełne łez. Nie było odpowiednich słów, więc w ciszy Mistrz Eliksirów ruszył do drzwi.
Hermiona jeszcze chwilę stała w miejscu, poczym udała się do swojego pokoju. Kilka minut później wspaniały wieczór był tylko wspomnieniem. Granger siedziała na łóżku w swoich zwykłych ubraniach spoglądając na suknię. Ich bajka się skończyła, wrócili do rzeczywistości w której toczy się wojna.
Hermiona starła się skupić na czytaniu gdy usłyszała trzask aportacji. Wybiegła z pokoju i zauważyła Snape'a wchodzącego do swojej sypialni. Niewiele myśląc ruszyła za nim. Gdy znalazła się w pomieszczeniu nie miała czasu na podziwianie wnętrza i ruszyła prosto w stronę łóżka.
-Wyjdź! -Hermiona lekko się uśmiechnęła i nie przejmując się rozkazem zaczęła leczyć widoczne rany.
-GRANGER WYJDŹ.
Dziewczyna przewróciła oczami. Mimo zdenerwowania nadal umiała zachować względny spokój i się uśmiechać.
-Daj sobie choć raz pomóc. Jeśli nadal będziesz tak krzyczał podam ci eliksir słodkiego snu i nie będziesz miał wyboru.
Severus tylko prychnął i przestał się odzywać. Gdy wszystkie rany były już uleczone, Hermiona zaczęła męczyć się z rozpinaniem jego szat.
-Nie radze Granger. -dziewczyna spojrzała na niego, ale nie przestała odpinać guzików.
- Myślałam, że dla ciebie byłam Hermioną, a nie Granger. Jeśli sądzisz, że tym mnie zniechęcisz do pomocy...- nagle urwała wpatrując się w jego klatkę piersiową. Było na niej kilka ran, ale bardziej przeraziły ją blizny. Trudno było je zliczyć. Jedne były cienkie, inne szersze. Większość wyglądała ma stare, ale było też kilka nowych.
-Ostrzegałem... - Hermiona spojrzała na niego ze złością.
-Severusie Snape jeśli sądzisz, że te blizny mnie odrażają, to się grubo mylisz. One świadczą o tym jak wiele dla nas robisz. - Severus chciał coś powiedzieć lecz dziewczyna mu przerwała.
-Teraz jeśli byłbyś tak miły, mógłbyś się przesunąć, ponieważ nie mam zamiaru zostawić cię tu samego. - Mistrz Eliksirów spojrzał na nią zdumiony.
-Oj no nie patrz już tak. Czy to taka zbrodnia, że nie chcę spać sama? - westchnęła teatralnie i położyła się opierając głowę o ramię Severusa.
***
Hermiona  leżała oparta policzkiem o klatkę piersiową Mistrza Eliksirów. Nie spała od kilkunastu minut, ale wcale nie chciało jej się wstawać.  Po raz pierwszy w życiu czuła się tak szczęśliwa. Wiedziała, że za kilka dni, tygodni, miesięcy, to, z czego teraz tak się cieszyła może lec w gruzach. Zniknie w ciągu jednej sekundy i pozostawi w sobie tylko cierpienie i pustkę ciężką do zniesienia. 
Przekręciła się i oparła się brodą o ramie mężczyzny. Jego czarne włosy były potargane, a na twarzy widniał delikatny uśmiech. O ile łagodniej wyglądał z takim rozmarzonym wyrazem twarzy, niż grymasem, który widniał na niej na co dzień.
Snape nadal śniąc, obrócił się w stronę Hermiony i przygarnął ją do siebie. Dziewczyna biernie się temu poddała, więc znowu leżała z policzkiem na jego torsie. Czuła moc bijącego serca. Serca, które miała nadzieję bije również dla niej. Nagle przed jej oczami pojawiła się scena, w której to serce prawie przestało bić. Na myśl, że mogłaby teraz nie czuć tego pulsowania odruchowo mocniej przytuliła się do Severusa. Ten otworzył jedno oko i widząc smutny wzrok Hermiony delikatnie pocałował ją w czubek głowy, szepnął jej coś na ucho i obserwował jak na ustach Gryfonki pojawia się coraz szerszy uśmiech.

***
Gdy Mroczny Znak po raz kolejny w ciągu kilku godzin go zapiekł ,Severus wiedział, że się zaczęło. Wszedł do pokoju Hermiony bez pukania.
-Deportuj się do Nory. Bitwa się zaczęła. Spotkamy się w Hogwarcie.
Twarz Hermiony pobladła. Szybko ruszyła za Severusem i chwyciła go za rękę. Mistrz Eliksirów zatrzymał się i spojrzał na nią przeszywającym wzrokiem.
-Przeżyj.
Gryfonka pocałowała go namiętnie. W tym pocałunku zawarte były wszystkie ich uczucia. Strach o drugą osobę, rozpacz, miłość i nadzieja, że uda im się przeżyć.

Gdy Hermiona dotarła do Hogwartu stanęła oko w oko z Bellatrix. Rzuciła na nią drętwotę, ale Lastrange uchyliła się z histerycznym śmiechem.
-Przyjaciółeczka Pottera nie chce rzucić klątwy zabijającej? Więc ja to zrobię!
Nagle za Hermioną odezwał się zdecydowany głos.
-Avada Kedavra. - Zielony promień wystrzelił prosto w serce Belli. Hermiona nie miała czasu spojrzeć kto jej pomógł, nagle wszyscy zastygli w bezruchu, patrząc na scenę rozgrywającą się przed nimi.
Czarny Pan szedł w stronę Harryego. Nagle Neville trafiony zaklęciem oszałamiającym, upadł, a Voldemort nie zdążył zareagować. Przyczyniła się też to tego pora roku bo zamarznięty na błoniach śnieg sprawił, że Czarny Pan sunął po śniegu starając się utrzymać równowagę, poczym runął na ziemię zahaczając o wystający z niej korzeń. Potter podbiegł do niego i wycelował różdżką z której wypłynęło zielone światło. Zaległa cisza.
Lord Voldemort nie żył. Wojna została wygrana.

Kilka godzin później cały Zakon zebrał się w Norze. Dumbledore dziękował wszystkim za odwagę i poświęcenie. Wszyscy cieszyli się z wygranej, lecz na twarzy Hermiony widniał sztuczny uśmiech. Dla niej wygrana oznaczała, że musi wrócić do Nory. Nie mogąc patrzeć na radość innych pobiegła na górę i zamknęła się w jednym z pokoi. Nie starając się dłużej z tym walczyć, pozwoliła łzom spływać po policzkach. Gdy usłyszała ciche pukanie szybko starła je rękawem i wyszła na korytarz. Ginny szeptem powiedziała jej, że Snape ją szukał. Starsza Gryfonka kiwnęła głową i skierowała się do kuchni, gdzie znajdowali się wszyscy. Wchodząc zauważyła, że wszyscy jej się przyglądają. Wciąż nie umiała się przyzwyczaić do lekkich grymasów na ich twarzach, gdy spojrzeli na jej bliznę.
W najdalszym kącie siedział Snape patrząc w ścianę i popijając Ognistą. Gdy zapewniła wszystkich, że niedługo wróci, podeszła do niego i razem deportowali się do jego domu.
Hermiona wiedziała, że może spakować wszystko jednym machnięciem różdżki, ale nie chciała. Składając wszystko ręcznie mogła wyładować swą frustracje. Gdy wszystko było już gotowe jej wzrok padł na suknię wiszącą na szafie. Żal było jej się z nią rozstawać, ale nie należała do niej. Chciała ją odnieść do pokoju poprzedniej właścicielki, ale po drodze spotkała Severusa.
-Spakowałaś się już? -Granger nie była wstanie odpowiedzieć więc tylko kiwnęła głową.
-Czeka cię teraz wspaniałe życie. Zapewne Weasley oświadczy ci się w najbliższych dniach. Będziesz szczęśliwa... - stwierdził ironicznym tonem. Hermiona potrząsnęła głową.
-Nie chce. -Mistrz Eliksirów prychnął.
-Nie chce wyjść za niego za mąż.
-Po wojnie dostanie Order Merlina pierwszej klasy i za pewne dużo galeonów. Będzie bogaty, da ci wszystko w czym będziesz marzyć.
Hermiona podniosła opuszczoną dotąd głowę i spojrzała w jego czarne oczy.
-Nie da mi miłości. -Snape zaśmiał się nieprzyjemnie.
-Granger, Granger... Nadal wierzysz w księcia na białym koniu?
-Nie. - odpowiedziała pewnie.
-Po prostu chcę kogoś kto mnie pokocha bez żadnego powodu. Chcę ciebie Severusie. - Nie czekając na odpowiedź stanęła na palcach i go pocałowała.

Rok później Hermiona z dumą obserwowała jak jej mąż karmi ich kilkumiesięczną córeczkę. Mała była kopią swojej matki. Takie same włosy, nos, uśmiech. Tylko czarne oczy miała po tacie. Jej rodzice byli z niej dumni. Gdy uzdrowiciel w dniu porodu spytał jak ją nazwą, wspólnie odpowiedzieli - Victoria. W końcu została poczęta w dniu zwycięstwa.

18 komentarzy:

  1. Oh, Bellatrix nie ma żadnych skrupułów, żeby sprawiać cierpienie ludziom! ;_;
    Dobrze, że Snape zaopiekował się Hermioną :)
    Ogólnie miniaturka bardzo fajna. :D
    Ale.. ja nie mogę czytać Sevmione xD Ani Lucmione. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, żeby Hermiona była ze Snape'm albo Lucjuszem :c Postaram się jednak czytać Twoje miniaturki :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyobraziłam sobie, że to jest Dracze i było abrakadastycznie.
    Bo mimo wszystko Sevmione dalej jest dla mnie tylko pedofilią. Rak samo jak Lucmione.
    I czekam na mojego Teosia <3
    Fajny pomysł. Taki...fajny :3
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Sevmione :D
    Twoje miniaturki są wspaniałe :)
    Czekam na następną!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czo? ;_;
    Ta mianiaturka była... piękna! ♥ Było trochę błędów interpunkdyjnych, ale twój styl... Bosz ;_; Piszesz pięknie!
    Kocham Sevmione, wspaniały parring, mój ulubionyyy ♥
    Czekam na... następną miniaturkę. Chętnie przeczytam Tomione :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A chwila, to będzie Tomione czy Teomione? :O Zawsze to myliłam xD

      Usuń
    2. Dziękuje^^ Kolejna miniaturka będzie o Teodorze i Hermionie ale z Riddlem też planuję coś napisać ;)

      Usuń
  5. Jejku jakie urocze. <3
    Tyle mojego zdania, nie chce mi sie rozpisywac. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty tytuł, wiersz i ogółem to całość <3 Loffciam twe opowiadania :*
    P.s nawet jeżeli nie przepadam za Sevmione xD
    Wytrwale czekam na Teomione -jedno z ulub. Aww *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna *.*
    Normalnie brak słów! Masz do tego talent, więc nie marnuj go! :>
    Weny życzę i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna miniaturka :)
    Taka romantyczna ta końcówka <3
    "-Granger, Granger... Nadal wierzysz w księcia na białym koniu?
    -Nie. - odpowiedziała pewnie.
    -Po prostu chcę kogoś kto mnie pokocha bez żadnego powodu. Chcę ciebie Severusie. - Nie czekając na odpowiedź stanęła na palcach i go pocałowała." - cudo :)
    Czekam na Teomione :)
    Życzę duużo weny ;*
    e_schonheit

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten tego, zrobiłam to samo co em., ale nawet w wersji z Severusem było świetnie xD Piszesz coraz lepiej <3
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ładna miniaturka. Sama pisze Sevmione, także nie musiałam zamieniać głównego bohatera na Dracona :D
    Gdy czytałam opis zabicia Czarnego Pana, wyobrażałam sobie go sunącego po śniegu niczym surfera na wodzie. Kiedy możemy spodziewać się kolejnego Sevmione? :3
    Weny, czarna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam każdego, kto uwielbia Sevmione :D Niestety kolejne pojawi się dopiero gdzieś za miesiąc, ze względu ze planuję dodać kilkuczęściowe Dramione. Dziękuję ^^

      Usuń
  11. OŁ jakie to słooodkie ;)
    Super
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  12. OMO *____* Rzygam tęczą, serduszkami i wszystkim słodkim rzeczami jakie sobie człowiek zamarzy ^__^
    I tak na marginesie to chciałabym Ci życzyć Wesołych świąt, dużo jajek, mokrego dyngusa i wgl czego tam sobie chcesz ♥ / Kummie

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze cudowna. Teraz siedzę i uśmiecham się do telefonu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz, bardzo lubię twoje miniaturki i ogólnie sevmione, ale nie mogę ich czytać. Wzbudzają u mnie tylko złość. Bo widzisz, nie wierzę w to, że przyjedzie do mnie blondwłosy książę na białym rumaku. Ja chcę księcia półkrwi z przetłuszczonymi włosami na testralu.
    Pozdrowienia
    Emilia♥

    OdpowiedzUsuń
  15. 21 year-old Systems Administrator II Hamilton Matessian, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like Topsy-Turvy and Lacemaking. Took a trip to Monastery and Site of the Escurial and drives a Ferrari 250 LM. Kliknij ten link

    OdpowiedzUsuń