sobota, 22 lutego 2014

Budując jego szczęście znalazła swoje

Nareszcie Teomione. To jest trzecia, kompletnie inna niż poprzednie wersja tej miniaturki. Matma wyżera mózg i pan Wen się buntuje. Tak więc mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodoba :)

"Uśmiechnięci, wpół objęci 
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody."




Jak co rano Teodor obudził ją czułym pocałunkiem. Była Gryfonka uśmiechnęła się i dłońmi objęła swój duży już brzuch.
-Niecierpliwi się już...
Nott uśmiechnął się rozbrajająco i nachylił się nad nią.
-Nie mogę się doczekać moje maleństwo, kiedy cię zobaczę, będę mógł nosić na rękach i cię kołysać - Mężczyzna głaskał brzuch, jednocześnie spoglądając na niego z miłością. Delikatnie przyłożył policzek do ciepłego brzucha swojej żony, a po chwili zaczął wodzić po nim ustami. Zataczał na nim coraz mniejsze kółka, a gdy dotarł do pępka przesunął po nim językiem poczym znacząc wilgotnym śladem drogę, zaczął przesuwać się ku górze. Gdy dotarł do szyi zatrzymał się na dłużej. Gdy skończył  obdarowywać ją pocałunkami, czule zajął się jej ustami.
-Jesteś piękna.
Hermiona zaśmiała się lekko.
-Dziękuję - mówiąc to splotła jego dłoń ze swoją.
-Za co?
-Za to, że wytrzymałeś ze mną te wszystkie lata, za to, że dla mnie poświęciłeś majątek rodzinny i za to, że się nie poddałeś...
Teo przysunął do siebie kobietę i szepnął:
- A pamiętasz jak to wszystko się zaczęło?

Nott szedł wściekły pustymi korytarzami. Malfoy od kilku miesięcy próbował naprawić szafkę w Pokoju Życzeń z marnym skutkiem, a Voldemort karał za to ich rodziców.
On od początku nie chciał wstępować w szeregi Śmierciożerców, ale ojciec nie pozostawił mu wyboru. Teodor skierował się w stronę Wieży Północnej. Widok bezkresnego nieba zawsze go uspokajał. Gdy znalazł się na szczycie schodów usłyszał cichy szloch. W myślach przeklął osobę, która zakłócała mu teraz spokój. Widząc szopę brązowych włosów zagotowało się w nim. Nie mógł wpaść na kogoś innego, tylko na tą cholerną Gryfonkę.
-Chluba Gryffindoru włóczy się w nocy po zamku? Nie ładnie Granger... - stwierdził z drwiną.
Dziewczyna wstała gwałtownie, a czekoladowe, przepełnione bólem oczy spojrzały na niego wściekle. Otworzyła usta, ale zaraz je zamknęła i w milczeniu go wyminęła.
-Grzeczna Granger boi się odpyskować? - zaśmiał się.
Brązowowłosa natychmiast się zatrzymała i odwróciła w jego stronę.
-Wiesz co Nott? - zaczęła lodowatym tonem.
-Nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz, ale potrafisz ocenić nie? Gratuluję takiego podejścia do życia - nie czekając na reakcję chłopaka, dziewczyna  zbiegła po schodach.
Teodor patrzał przez chwilę w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała Gryfonka poczym wzruszył ramionami i  podszedł do balustrady. Przechylił się niebezpiecznie i zafascynowany spojrzał w dół. Wystarczyłby jeden ruch i skończyłyby się wszystkie jego problemy. Wyobraził sobie jakby to było - niczym nieskrępowana wolność. Nie czułby nawet bólu. Rano może ktoś by znalazł jego ciało, przez kilka dni cały Hogwart huczałby na temat plotek o nim. Pierwszą reakcją matki byłoby zamówienie szat żałobnych u Madame Malkin, a ojciec zastanowiłby się jedynie po kim jego syn odziedziczył takie marne geny. Jednak nie chciał się poddać, Granger mimowolnie wzbudziła w nim wolę walki.

Hermiona pocałowała męża w policzek.
- Chciałam cię wtedy spetryfikować, przekląć, cokolwiek. Bylebyś tylko nie patrzał na mnie tymi drwiącym spojrzeniem – westchnęła.
-Miałem ciężki dzień, a ty odebrałaś mi mój jedyny azyl, wtargnęłaś na mój teren - cicho powiedział mężczyzna, jednocześnie znowu zaczynając głaskać brzuch żony.
-Nawet nie chodziło mi o twoje zachowanie czy ton. Tyle razy widziałam wspaniałe niebieskie oczy wpatrzone w coś z fascynacją, zainteresowaniem, a na mnie patrzałeś ze wstrętem i pogardą. Przez całą szkołę udowadniałam sobie, że należę do tego świata i wcale mi w tym nie pomagałeś.
-Byłem z domu Slytherina. Powinno to być dla ciebie normalne.
-Nie byłeś typowym Ślizgonem Teo...
Przez chwilę panowała cisza, którą przerwał śmiech Hermiony.
-Pamiętasz naszą pierwszą randkę?
Usta Notta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
-Tego nie da się zapomnieć.

Przez trzy miesiące Teodor codziennie wpadał na Granger conajmniej kilka razy dziennie. Oprócz wspólnych lekcji i 'przypadkowych' spotkań w bibliotece, spotykał ją wieczornych patrolach lub w drodze do Wielkiej Sali.
Pewnego dnia Hermiona szła w stronę swojego dormitorium gdy ktoś na nią wpadł.. Nie wiedziała co się dzieje, dopóki przed jej twarzą nie pojawiła się czyjaś ręka by pomóc jej wstać. Spojrzała w górę i nie wierząc własnym oczom ujrzała Teodora z bezczelnym uśmiechem.
-Teraz, gdy już ci pomogłem, umówisz się ze mną -stwierdził beznamiętnym tonem.
-Czy to jest randka? –Cicho zapytała, a chłopak udał, że się zastanawia.
-Tak.
-Oczywiście - odpowiedziała po prostu i przeszła przez dziurę w portrecie.

-Dlaczego tak szybko się zgodziłaś?
Kobieta podniosła się i oparła o masę poduszek.
-Podobałeś mi się. Wtedy byłeś już w Zakonie. Poza tym nie myślałeś schematami.
-Nie zawsze to było dobre - zaśmiał się.
-Ale dzięki temu naszą pierwszą randkę zapamiętam na zawsze.

Gryfonka stała przed zamkiem czekając na Teodora. Niebo przykrywały ciemne, ołowiane chmury, przez które nie przebijał się ani jeden promień słońca. Wiatr wiał we wszystkie strony i Hermiona żałowała, że nie spięła włosów. Po chwili jednak pojawił się chłopak i wizja splątanych loków wydała jej się mało ważna. Nic nie mówiąc, ruszyli drogą do Hogsmeade. Szli obok siebie rozmawiając o błahych rzeczach. Przypadkowo ich ręce zetknęły się, jednak nie zabrali ich tylko spletli palce, patrząc na siebie z uśmiechem.
Droga powrotna nie była już taka miła gdyż rozszalała się burza. Błyskawice co chwile przecinały niebo. Hermiona zawsze bała się burzy, więc powrót do zamku był dla niej katorgą. Nie dość, że wrócili cali przemoknięci to zaraz po wejściu do zamku natknęli się na Filcha, który wlepił im tygodniowy szlaban.

-Przynajmniej bardziej się do siebie zbliżyliśmy - stwierdził
-Tak, ten szlaban wiele zmienił naszych relacjach.
Hermiona spojrzała niepewnie na swojego męża.
-Wiem, że to niezdrowo i nie powinnam... Ale mógłbyś przynieść lody?
Teodor pokręcił tylko głową i z lekkim śmiechem wstał z łóżka. Kobieta spojrzała w jego stronę, a przez jej ciało przebiegły dreszcze. Teo miał ma sobie jedynie bokserki, a rozczochrane włosy sprawiły, że wyglądał jeszcze bardziej interesująco. Po chwili wrócił z pudełkiem lodów.
-Miętowe. Pamiętasz?
-Jakbym mógł zapomnieć? - odparł z rozbrajającym uśmiechem.

To były ich pierwsze wspólne walentynki. Tak jak inne pary udali się do Hogsmeade, jednak większość zatrzymała się przy drzwiach Herbaciarni u  pani Puddifoot, a oni poszli dalej. Stanęli przy budynku wyglądającym na starszy niż inne, otaczające go. Stary, przekrzywiony szyld głosił Crêperie Cardamon au Canelle.
Teo otworzył ciężkie, drewniane drzwi i razem weszli do mrocznego korytarza.
-To zapomniane przez wielu miejsce. Teraz wszyscy wolą iść do tej różowej kawiarni niż poszukać miejsca z atmosferą.
Hermiona nadal rozglądała się zafascynowana po wnętrzu. Może nie było tu najnowocześniej, ale zdecydowanie to miejsce miało duszę. Usiedli przy jednym z kilku okrągłych stolików i prawie natychmiast pojawił się kelner. Wyglądał on jak wyjęty z belle epoque.
-Czego państwo sobie życzą?
Gryfonka zdała się na swojego chłopaka i już po chwili stały przed nimi parujące naleśniki z których dochodził słodki zapach.
-Miód lawendowy - szepnęła zachwycona Hermiona.

Mimo mrozu, w drodze powrotnej wstąpili do lodziarni.
Nott jak zawsze w tym temacie był niezdecydowany, a Hermiona bez chwili namysły wybrała lody miętowe z kawałkami czekolady. Nigdy wcześniej ich nie jadła, ale wygląd był na tyle zachęcający, że się skusiła. Wtedy, przy lodach miętowych Teodor pierwszy raz wyznał jej miłość.


-Poruszyło się - szepnęła Hermiona.
-Nasze maleństwo nie może doczekać się kiedy wyjdzie na świat.
-I dlatego musi codziennie kopać mamusię?
-W końcu twoje geny, Słońce
Hermiona spojrzała na niego oburzona -Uderzyłam cię tylko jeden raz i zasługiwałeś na to.
Teo nie odpowiedział tylko nachylił się nad brzuchem i konspiracyjnym szeptem stwierdził:
-Twoja mamusia całkiem dobrze bije szkrabie.


Byli ze sobą ponad rok. Często zdarzały się kłótnie, ale zawsze dochodzili do porozumienia. Jednak od tygodnia nie było dnia by się o coś nie pokłócili. Wszystko to przez list, który Nott dostała od ojca. Przekazywał mu on w nim, że po ukończeniu szkoły według umowy spisanej kilka miesięcy po urodzeniu Teodora, Ślizgon ożeni się ze swoją koleżankę Pansy Parkinson.
Hermiona znalazła list przez przypadek i pierwsza kłótnia dotyczyła tego, że Teo nic jej o tym nie powiedział. Kolejne wybuchały z najdrobniejszej przyczyny. Granger do końca wierzyła, że ich uczucie jest na tyle silne by móc to przetrwać. Żyła nadzieją, że Ślizgon przeciwstawi się rodzicom i nie pozwoli na zaaranżowany ślub. Kilka tygodni przed zakończeniem roku pokłócili się tak, że do wyjazdu z Hogwartu nie odezwali się do siebie ani słowem.

Peron 9 3/4 był wypełniony ludźmi. Hermionie kilka metrów dalej mignęła ciemna czupryna Notta.
Kiedy go znów zobaczę, będzie już mężem Pansy.
Nagle chłopak odwrócił się i zaczął przeciskać w jej stronę.
-Przepraszam Miona.
Gryfonka nie ruszyła się, ani nie odpowiedziała.
-Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
Tego było za wiele. Hermiona spojrzała na niego z furią.
-Wierzyłam w ciebie. W nas. Powtarzałam wszystkim, że nam się uda i będziemy szczęśliwi, a ty poddajesz się przy pierwszej trudności - jej głos był cichy. Nie umiejąc już dłużej powstrzymać łez, odeszła.


-Widziałam te wszystkie ironiczne uśmiechy Ślizgonów, ale udawałam, że ich nie dostrzegam. Cierpiałam za miłość do ciebie i nie otrzymywałam nic w zamian – szepnęła.
Czarne oczy odszukały te czekoladowe.
-Już nigdy cię nie zostawię.

Od powrotu do domu Hermiona leżała w łóżku. Próbowała być silna, ale to wszystko ją przerosło.
Spojrzała na zegarek. Od pół godziny trwał ślub Teo. Nie mogła tak bezczynnie siedzieć, musiała się czymś zająć, by nie oszaleć. Podeszła do szafy, szukając ciuchów na przebranie, gdy rozległo się ciche pukanie.  Obróciła głowę w stronę drzwi i stanęła jak wryta. Stał w nich nie kto inny jak Teodor Nott, który powinien być właśnie na swoim ślubie.
-Miona...
-Wyjdź stąd - była stanowcza.
-Daj mi wytłumaczyć - w jego tonie dało się wyczuć smutek, ale też lekką złość.
-Wyjdź.
-Gdybym ci powiedział, że się z nią nie ożenię, moglibyśmy się jakoś wydać. Musiałem grać, choć widziałem jak cię to boli. Zrozum Miona.
Hermiona już nie udawała spokojnej, była wściekła i nie ukrywała tego.
-Myślałam, że mi ufasz.
-Ufam ci Miona, ale zrozum. Gdyby ktoś się dowiedział, rodzice bez wahania zabraliby mnie do domu przed końcem roku.
Granger podeszła do chłopaka i wymierzyła mu siarczysty policzek.
-Wyjdź zanim zrobię coś czego będę żałowała.
Chłopak stał pokornie, wpatrzony w Gryfonkę.
-Wiem, że zasłużyłem, jeśli ci to pomoże, uderz jeszcze raz.
Hermiona znalazła się przed nim. Spojrzała w twarz osoby, którą tak kochała. Malowała się na niej determinacja i smutek. Te oczy, które kiedyś patrzyły na nią ze wstrętem, wyrażały teraz  miłości. Dziewczyna podniosła rękę, lecz nie uderzyła go, a lekko dotknęła czerwonego policzka. Dotyk opuszków dziewczyny na obolałym miejscu, sprawił, że zdumiony chłopak otworzył oczy, które przymknął szykując się na cios.
-Przepraszam...
Hermiona wspięła się na palcach i lekko dotknęła jego ust. Krótki pocałunek wystarczył by wiedzieli, że mimo przegrali tą próbę, od teraz zawsze będą walczyć do końca. Teo pochylił się lekko i chwytając jej dłonie w swoje, dotknął swoim czołem, jej i trwali tak szczęśliwi z swojej obecności.

-Żałowałaś kiedyś?
-Tego, że ci wybaczyłam? -zapytała.
Mężczyzna kiwnął głową. Hermiona nachyliła się i tak jak wtedy złączyli się w krótkim pocałunku.
-Nigdy.

21 komentarzy:

  1. Wspaniała miniaturka :) Lubię tą parę , choć rzadko można o niej przeczytać :)
    Czekam na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Dzięki temu, że tak rzadko o nich się pisze, te miniaturki w większości są takie fajne :D

      Usuń
  2. Teomione ♥
    Salazarze, świetna miniaturka!
    Liczę, że jeszcze napiszesz o tym paringu ;)
    Ściskam, em.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm. Jakoś nieszczególnie przekonuje mnie ten pairing, ale co tam.
    Miniaturka bardzo fajnie napisana. To było takie słooodkie :D Czasami fajnie coś takiego przeczytać, aby podnieść sobie poziom cukru w mózgu, bo od czytania Sevmione można mieć jego niedobór, bo, jak wiadomo, Severus jest okrooopnie wredny.
    Taak, ale ja nie o tym. Najbardziej podobało mi się zakończenie - było takie... no, nie wiem, jak to ująć... Szczególne. Po prostu... super. Takie... inne i wzruszające.
    Ach, och, cud, miód i fasolki wszystkich smaków xD
    Pozdrawiam
    always

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Miało pojawić się jeszcze kilka wspomnień, ale jakoś spodobało mi się takie zakończenie właśnie w tym momencie i cieszę się, że tak się stało :D

      Usuń
  4. Jeju, jaka cudowna miniaturka! Aż mnie zatkało :D
    Strasznie mi się spodobała, tylko takich więcej :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju jak słodko! *.* Cudowna miniaturka!
    Chcę więcej, no! :c
    Pozdrowionka i weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna miniaturka<3 gdy tylko skończyłam czytać, moi sąsiedzi wyszczelili sztuczne ognie (nigdy ich nie zrozumiem), co nie tylko mnie wystraszyło, ale podsyciło mi tę magię na koniec.
    Mam nadzieje, że napiszesz jeszcze jakąś miniaturkę z tym parringiem, bo masz naprawdę wspaniałe pomysły, a mało jest takich miniaturek.
    Czarna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Planuję o Teomione napisać przynajmniej jeszcze dwie miniaturki. Początkowo, one miały być tą, ale ciągle mi coś nie wychodziło, więc muszę je gruntownie przemyśleć i napisać jeszcze raz od początku :D

      Usuń
  7. O matko, o matko, o matko! <3 Zakochałam się w tym <3 Tak cudnie piszesz, że zaraz biegnę czytać kolejne! <33 Ta końcówka była taka awwwww *O* A Teodor jest w ogóle mrrrr <3
    Pozdrawiam! :*

    Ps. Zapraszam również do siebie our-time-is-short.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, jaka słodka <3
    Już dawno ją przeczytałam na komórcę.
    Ale dopiero teraz mam czas skomentować :]
    Więc, wreszcie doczekałam się Teomione xd
    Twoja historia rzeczywiście różni się bardzo od innych.
    Jest przez nich jakby opowiadana i w tym jej urok :*
    Czekam na dalsze miniaturki
    Pozdrawiam
    ~Lumi

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię miniatureczki, a te na Twoim blogu z notki na notkę są coraz lepsze :)
    Pozdrawiam,
    tag bardzo zmęczona Mad.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam tak słodkie miniaturki :) oby jak najwięcej takich

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń