niedziela, 19 stycznia 2014

Salazarze nie kuś



 Dedykacja dla em, Lucmione też podchodzi pod pedofilię ^^. Dziękuję Ci za komentarze mimo, że nie zgadzamy się co do Sevmione ;)

                                 Czekam, czekam wytrwale
                                 tak bardzo dotykają,
                                 dotykają mnie dni,
                                  moja tęsknota jest tęsknotą planet
                                  zmarzłych, tęskniących, a Ty jesteś słońcem,
                                  które pozwala mi żyć.




Hermiona Granger była ładną kobietą. Nie pięknością, za którą oglądają się mężczyźni, ale nie była brzydka. Rysy jej twarzy wyostrzyły się, włosy opadały na ramiona łagodnymi falami, a czekoladowe oczy były roześmiane, choć czaił się w nich smutek. Najważniejszy w jej życiu był syn, Marcus. Ten prawie trzyletni chłopczyk był owocem jej związku z Ronem, który gdy dowiedział się, że dziewczyna jest w ciąży zostawił ją samą, nie chcąc zniszczyć sobie kariery aurora, pieluchami i zupkami dla niemowląt. Marcus był mniejszą kopią swojej mamy. Nieokiełznane włosy, choć krótko przycięte, sterczały każdy w inną stronę, a czekoladowe, ciepłe oczy spoglądały na wszystko z radością i głodem wiedzy.
Chłopczyk miał swoją wspólniczkę w rozrabianiu. Była to drobna dziewczynka o szarych oczach i jasnych włosach. Jej rodzice - Ginny Weasley i Draco Malfoy wspierali Hermionę, gdy ta została sama, więc Marcus i Sheila byli dla siebie jak rodzeństwo. Razem wyglądali tak niewinnie, że nikomu do głowy by nie przyszło, że to oni, mimo swojego wieku, są sprawcami większości szkód wyrządzonych w okolicy.
Hermiona, Ginny i Draco często spędzali sobotnie popołudnia grillując w ogrodzie.
Tym razem spotkali się u Malfoyów, a grono nie składało się jedynie z trójki przyjaciół, ale także ich znajomych z Hogwartu i rodziców gospodarzy.
Państwo Weasley mimo, że najstarsi z zebranych, nie czuli się źle w tym towarzystwie. Większość przybyłych należała do Zakonu, więc dobrze się znali i nie brakowało im tematów do rozmów. Poza tym, podczas takich spotkań, mogli z radością spoglądać na wnuka, który wspaniale rósł i już w wieku trzech lat wykazywał oznaki inteligencji w przeciwieństwie do ich syna, który przyczynił się do powstania tej wspaniałej, małej istoty.
Natomiast Lucjusz Malfoy znał tu zaledwie kilka osób. Oprócz rodziców swojej synowej, których po ślubie spotkał tylko raz, jedynymi osobami z jakimi mógł rozmawiać była Granger i Zabini.
Widząc, że Blaise udaje konia na którym jeżdżą Marcus i Sheila, spojrzał w stronę Hermiony siedzącej samotnie na leżaku i obserwującą spod pół przymkniętych powiek swojego syna. Po wojnie była jedną z nielicznych osób, które z nim rozmawiały bez oskarżeń, a w ostatnim czasie nawet się zaprzyjaźnili.
-Mogę się przysiąść ?
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona, bo nie słyszała, żeby ktoś się zbliżał.
-Oczywiście panie Ma... Lucjuszu. Wciąż nie mogę przywyknąć do mówienia do ciebie na ty.
Malfoy zaśmiał się, krótko.
- Nic dziwnego. W końcu przez tyle lat byłem strasznym Malfoyem, pogromcą szlam i mugoli, wiernym sługą Voldemorta.
-Nie mów tak. Zmieniłeś się, przeszedłeś na naszą stronę i podczas Wielkiej Bitwy walczyłeś z nami. Tylko to się liczy, reszta to nie warta uwagi przeszłość.
-Ty też nie umiesz zapomnieć, że Weasley cię zostawił.
Lucjusz widząc ból na twarzy dziewczyny, czuł się bezradny, miał ochotę rzucić sam na siebie Cruciatusa. Wiedział, że cokolwiek teraz by ni zrobił czy powiedział przypomniał Hermionie o najgorszym okresie w jej życiu i nic nie jest tego w stanie zmienić.
- Wiedziałam, że ten związek nie jest na zawsze, ale nigdy bym się nie spodziewała, że zostawi mnie w ciąży…
Po policzku Hermiony spłynęła samotna łza, ale starła ją szybkim ruchem.
Lucjusz chciał coś powiedzieć, lecz w tym momencie Draco zaprosił wszystkich do stołu.

Kilka godzin później  Hermiona i Ginny zostały same sprzątając po gościach podczas gdy Draco usypiał dwójkę rozrabiaków.
Rudowłosa niepewnie spojrzała na swoją przyjaciółkę.
- Miałabyś coś przeciwko, zaopiekowaniu się Sheilą ?
-Jasne. Nie raz już się nią zajmowałam.
-Ale teraz chodzi o dwa tygodnie… Oczywiście nie musisz już odpowiadać. To nie będzie codziennie, bo ojciec Draco też się zgodził, tylko on pracuje i nie może cały dzień z nią być, a ty pracujesz w domu więc pomyślałam…
-Gin! Zaopiekuję się nią. Może być u mnie nawet miesiąc, to żaden problem – ze śmiechem powiedziała Hermiona.
Żona Malfoya tak się ucieszyła słysząc odpowiedź przyjaciółki, że niewiele myśląc z rękami pełnymi piany rzuciła się jej na szyję.


Kilka dni później Ginny przyprowadziła Sheilę z wszystkimi jej rzeczami i zabawkami do Hermiony i razem ulokowały to wszystko w pokoju Marcusa.
Gdy to zrobiły, usiadły razem w ogrodzie oddając się błogiemu lenistwu.
Następnego dnia rano Hermiona szykowała dzieciom śniadanie gdy pojawił się Lucjusz. Zjadł on razem z nimi po czym zaproponował spacer.
Wyruszyli kilkanaście minut później, gdy Hermiona przygotowała prowiant, w razie gdyby zgłodnieli
Lucjusz nie umiał oderwać wzroku od byłej Gryfonki. Granger założyła letnią sukienkę w kwiaty i delikatne sandałki na płaskim obcasie.
Przestań się tak gapić idioto. Ona mogłaby być twoją córką.
Hermiona natomiast podała mu koszyk z jedzeniem i trzymając Sheilę i Marcusa za ręce
ruszyła w stronę parku.

***
Była Gryfonka spoglądała w stronę dwójki dzieci, które całkowicie podporządkowały sobie, wydawać by się mogło, strasznego Lucjusza. Mimo, że wzrok skupiała na nich, w myślach była w zupełnie innym miejscu.
Przypomniała sobie jedno z wielu popołudni w Hogwracie gdzie wraz z przyjaciółmi spędzała czas na błoniach. Kto by pomyślał, że kilka lat później Złota Trójca się podzieli ?
Hermiona usłyszała śmiech Marcusa, tak podobny do śmiechu Rona. Była to jedna z niewielu cech jakie odziedziczył po ojcu.
Granger westchnęła i zaczęła się zastanawiać jakby to było, gdyby Weasley wtedy nie odszedł. Co prawda brakowało jej czasem kogoś kto byłby oparciem, pocieszył w tych wielu chwilach bezradności, ale mając do wyboru samotność i Rona, teraz bez wahania wybrałaby samotność. Spojrzała na Lucjusza.
On byłby wspaniałym ojcem.
Ciekawe jaki jest w sypialni... 

Hermiona uświadomiła sobie o czym myślała, dopiero gdy Malfoy usiadł obok niej.
- O czym tak rozmyślasz ?
Słysząc to pytanie delikatnie się zarumieniła. Na szczęście nie musiała odpowiadać, ponieważ nagle zaczęło padać mimo, że chwilę wcześniej na niebie nie było ani jednej chmurki.
Po powrocie do domu Hermiona przebrała dzieci w suche ubrania po czym sama udała się do łazienki. Gdy spojrzała w lustro aż jęknęła. Jej włosy napuszyły się i nijak nie dało się z nimi nic zrobić. Po kilku minutach bezowocnych prób, związała je w luźnego koka i zeszła do kuchni.
Nie było jej tam tylko kilkanaście minut, a obiad był praktycznie gotowy. Zdumiona spoglądała to na Lucjusza to na nakryty stół.
- Ale... Jak?
Malfoy czarująco się uśmiechnął.
Merlinie jak on wygląda...
-Magia moja droga, magia... - odpowiedział ze śmiechem.

Wieczorem gdy Sheila i Marcus w końcu zasnęli, Hermiona usiadła zmęczona na sofie. Mimo senności nie umiała usiedzieć w miejscu i po chwili ruszyła w stronę kuchni. Po kilku minutach wyszła z niej z tacą przekąsek i butelką wina. Lucjusz spojrzał na nią zdezorientowany.
-Właśnie miałem wychodzić...
Granger spojrzała na niego prosząco.
-Odpuść sobie raz pracę i zrelaksuj się.
Malfoy wahał się, ale już po chwili wizja spędzenia wieczór z piękną byłą Gryfonką wygrała.

Kolejne dni wyglądały podobnie. Lucjusz wpadał na śniadanie, koło dziewiątej Hermiona wychodziła do pracy, a gdy wracała Malfoy szedł do biura. Wieczory spędzali razem przy winie rozmawiając lub oglądając filmy.

Właśnie jedli kolację, gdy pojawiła się pani Weasley. Matka Ginny ze zdumieniem zauważyła, że relacja między Hermioną a Lucjuszem jest bardziej zażyła niż jeszcze tydzień wcześniej, jednak nie poświęciła temu większej uwagi. W końcu przyszła tu by zaproponować, że w weekend to ona i Artur zajmą się Sheilą i Marcusem. Dwójka zainteresowanych wyraziła taki entuzjazm, że Hermionie nie pozostało nic innego jak się zgodzić.
Gdy tylko drzwi za panią Weasley i jej wnukami się zamknęły, Lucjusz zaproponował Granger małą wycieczkę do restauracji dla czarodziejów, w której w każdy weekend odbywały się tańce. Powszechnie znane było zamiłowanie Hermiony do tańców klasycznych, a zwłaszcza walca, więc wiele się nie namyślając zgodziła się.
Malfoy był wspaniałym tancerzem, a Hermiona zdecydowanie mu dorównywała. Tańczyli tak intensywnie, że po trzech godzinach i kilku kieliszkach wina Hermiona w drodze do domu zasnęła. Kiedy dotarli pod jej dom, Malfoy delikatnie wziął ją na ręce i szukając w jej torebce kluczy ruszył w stronę drzwi. Po dostaniu się do środka ruszył w stronę schodów. Na pierwszym piętrze bywał tylko wtedy, gdy usypiał Sheilę i Marcusa więc nie miał pojęcia, które drzwi mogą prowadzić do sypialni Hermiony.
Otworzył te znajdujące się najbliżej, lecz wielka wanna raczej nie przypomniała łóżka. Za kolejnymi drzwiami była dość pokaźna biblioteka.
No tak można się było spodziewać...
Po kolejnej próbie w końcu trafił do sypialni Granger. Pokój nie był duży, ale przestronny. Pod ścianą znajdowało się duże łóżko, a na przeciwko okna stała toaletka.
Malfoy ułożył Hermionę na łóżku, po czym delikatnie ściągnął z jej nóg szpilki.
Salazarze nie kuś mnie…
Lucjusz stanął przyglądając się jej z uśmiechem. Po raz pierwszy od kilku lat całkowicie wypadła z roli ułożonej, samotnej matki i dała się ponieść uczuciom. Przed jego oczyma stanęły ich namiętne pocałunki w trakcie tańca.
Merlinie, czy ona musi tak pięknie wyglądać ?
Malfoy miał już wychodzić, gdy Hermiona się przebudziła.
-Zostań... Proszę.
Lucjusz podszedł i kucnął obok niej.
-Jesteś pijana.
 -Ale...
-Nie chcę, żebyś czegoś żałowała. - Lucjusz nie dając Granger dojść do słowa, pocałował ją w czoło i wyszedł.


 Następnego dnia rano gdy Granger wstała w kuchni czekało na nią śniadanie, a Lucjusz przygotowywał właśnie kawę.
-Jak dalej będziesz mi tak gotować, to przytyję. -ze śmiechem stwierdziła Hermiona jednocześnie siadając przy stole.
- Dla mnie zawsze będziesz piękna.
Jeszcze kilka dni temu przyjęte by to zostało ze zdziwieniem, lecz wczoraj coś się w nich zmieniło. Nie ukrywali już tego, że zaczynają do siebie coś czuć.

Gdy popołudniu czytali w ogrodzie (a raczej próbowali, bo naga klatka piersiowa Lucjusza raczej nie pomagała Hermionie w skupieniu się na tekście, tak jak jemu jej krótka sukienka) państwo Weasley przyszli z Marcusem i Sheilą. Hermiona od razu ruszyła do kuchni przygotować dla wszystkich podwieczorek. Po chwili pojawił się tam również Malfoy uciekając przed dociekliwym wzorkiem Molly. Jednak swoimi pocałunkami w szyję i łaskotaniem bardziej przeszkadzał niż pomagał toteż po chwili został wyrzucony z pomieszczenia. Zachowanie Hermiony i Lucjusza oczywiście nie uszło uwagi jakże kochanej Molly (Artur był niczego nieświadomy w końcu to facet) lecz nie skomentowała tego w żaden sposób.

***
Cała trójka siedziała jedząc śniadanie, gdy nagle do kuchni wpadł srebrny paw i głosem Lucjusza oznajmił, iż z powodu ważnych spraw w Ministerstwie nie będzie mógł zająć się dziećmi. Hermiona westchnęła gdyż musiała swoją dzisiejszą pracę odłożyć na jutro, a chciała wybrać się na zakupy. Dawno już nie kupiła sobie niczego nowego, a tym bardziej żadnej sukienki. Zabrała ze sobą wszystkie papiery potrzebne jej w pracy i usiadła w ogrodzie, by mieć Sheilę i Marcusa ciągle na oku.
Granger od kilku minut była pochłonięta artykułem i nie zwróciła uwagi, że piski bawiących się dzieci ucichły. Nagle z kuchni dobiegł głośny krzyk. Hermiona ruszyła w tamta stronę i gdy tylko przekroczyła próg zamarła. Sheila leżała na podłodze, a z jej twarzy ciekła krew. Dookoła leżały odłamki szkła, a Marcus stał przerażony obok przewróconego stołka. Była Gryfonka jednym ruchem różdżki zatamowała krwawienie i delikatnie wzięła dziewczynkę na ręce. Złapała swojego syna za rękę i natychmiast deportowała się do Munga.


Hermiona siedziała zniecierpliwiona na jednym z wielu korytarzy Klinki Magicznych Chorób i Urazów. Przerażony chłopczyk siedział obok niej. Nagle rozległy się szybkie kroki.
-Cholera Granger! Nie umiesz zając się dwójką dzieci ?! Co z ciebie za matka skoro nie potrafisz ich przypilnować?
Kobieta siedziała ze spuszczoną głową, dopóki Malfoy nie zarzucił jej, że jest złą matką.
-Każdemu mogło się to zdarzyć. Nie wszyscy są tak idealni jak wielki pan Lucjusz Malfoy. –odpowiedziała spokojnym, zimnym tonem.
Marcus z przerażeniem spoglądał na kłócących się dorosłych.
-To nie wina mamy. To my chcieliśmy wziąć coś do picia i nie przeszkadzać jej. Shel wpadła na pomysł, żeby wejść na stołek, bo nie dosięgaliśmy do szklanek. Gdy trzymała już literatki, zachwiała się i upadła.
Malfoy spojrzał na chłopca jakby pierwszy raz go na oczy widział. Nie świadomy tego co robi przygarnął go i objął Hermioną ramieniem.
-Przepraszam…
Po chwili z jednej z sal wyszedł uzdrowiciel.
-Z państwa córką wszystko już w porządku. Była to chwilowa utrata przytomności spowodowana uderzeniem w głowę. Zatrzymamy ją do jutra i jeśli wszystko będzie w porządku, będzie mogła wrócić do domu.
Ani Granger ani Lucjusz nie sprostowali tego, że nie są rodzicami Sheili. Gdy usłyszeli dobre wieści, przytulili się mocniej i nie zwracając uwagę na uzdrowiciela i syna Hermiony zatopili się w pocałunku. Dopiero delikatnie ciągnięcie małej rączki za sukienkę przywołało ich do rzeczywistości. Na twarzy kobiety pojawił się rumieniec i starając się go zamaskować pośpiesznie weszła do Sali w której znajdowała się dziewczynka.

Kolejne dni upłynęły spokojnie. Zarówno Hermiona jak i Lucjusz wzięli w pracy wolne i całe dnie spędzali z dziećmi bawiąc się i chodząc na spacery, a popołudniami czytając im bajki.
Dla nich obojga jednak najciekawsze były wieczory, gdy Marcus i Sheila już spali. Mogli wtedy spokojnie porozmawiać lub zająć się czymś o wiele ciekawszym niż rozmowa.

***
Ginny  skradała się po schodach, a za nią szedł jej mąż.
- Po co my to właściwie robimy Gin?
- Musimy sprawdzić czy nasz plan się powiódł. Znając ich, będą udawali, że nic się nie zmieniło.
Draco westchnął z rezygnacją, ale podążył za żoną. Gdy ta delikatnie otworzyła drzwi sypialni ich oczom ukazał się uroczy widok.
Hermiona spała oparta o ramię Lucjusza, a ten czule ją obejmował.
-Jesteś Ślizgonem… -szepnęła rudowłosa.
Blondyn spojrzał na nią zdezorientowany.
-To ty powinieneś zaproponować, żeby ich podręczyć, a nie ja – na twarzy Dracona pojawił się wredny uśmiech.
- O tak, będą się nam gęsto tłumaczyć, gdy wstaną – odpowiedział, czym wywołał jej cichy śmiech.
Małżeństwo cicho wyszło z sypialni, po drodze debatując nad tym kogo jeszcze zeswatać, skoro tak dobrze im poszło.

16 komentarzy:

  1. Hahahah koncowką mnie rozwalilas :D
    Nie, nie masz czo liczyc na taki komentarz jak ostatnio ( chociaz musze przyznac ze n prawde jestem zaszczycona dodac pierwsza komentarz ^^ )
    Ej skoro wszyscy sb zycza czo chca czytac to ja poprosze Neville'a i Lune. :p Ewentualnie Lupin i Tonks. xd
    Bo o gejach to jednak nie chcialabym znowu czytac.... xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała miniaturka, uwielbiam Lucmione :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedykację :) Ze wszystkich sił starałam się nie myśleć o tym, żw to jest nieetyczne i wiesz co? Podoba mi się, o.
    Najlepsza oczywiście końcówka, taka w moim stylu :3
    Skoro lubisz takie dziwne pary,.to chciałabym jakąś miniaturkę o
    Hermionie i Teodorze Nott'cie <3
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  4. I kolejny parring zaliczony, fuck yea !
    Chociaż i tak przez cały czas wyobrażałam sobie, że Lucek to Dracze i na odwrót, ale ciii xDD

    Boska końcówka xD Tak sobie myślę, że jeśli połączyłaś Gin i Draco tutaj, to może machniesz o nich taką mini mini miniaturkę ? Hm ?
    Oczywiście zaraz po Teomione, bo Teomione fajne jest xD
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Pomysł na Teomione już jest, więc pewnie wkrótce się pojawi :D

      Usuń
  5. Hej hej! :D
    Nie czytałam nigdy nic o Lucjuszu i Hermionie, ale zawsze musi być ten pierwszy raz! :)
    Teomione może być *.* Ale napisz koniecznie też coś o Draco i Ginny, bo ich uwielbiam. <3
    Pozdrowionka i WENY! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne miniaturki, bardzo mi się spodobały! :D
    Uwielbiał Lumione i Sevmion, tak więc cieszę się bardzo, że zaprosiłaś mnie na swojego bloga :)
    Byłabym wdzięczna gdybyś wysyłała mi informacje na temat nowej notki o tych dwóch paringach :)
    Weny życzę i pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwszy raz czytam Lumione' powiem ci że wyszło znakomicie ! Widze ze jeszcze maja zamiar kogos zeswatac ;d czekam na Teomione ;)
    Lumi

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podobało :D Choć nie wiem, co tu napisać... Zero pomysłów na komentarz, także piszę, zebyś wiedziała, że czytałam i mi się podobało :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna miniaturka :) , choć niezbyt lubię Lucmione, ponieważ jak dla mnie jest to za duża różnica wieku i nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić Lucjusza i Mionki razem :p
    Jednak ta miniaturka mi się podobała :) Końcówka mistrzowska, ale w końcu, czego można się spodziewać po Rudej i Smoku c:
    Czekam na następną :)
    e_schonheit

    OdpowiedzUsuń
  10. hahah uwielbiam Artura-nieświadomego-faceta :D
    Końcówką mnie rozwaliłaś.
    Ale... O mój Merlinie. Ja nie mogę czytać o Lucjuszu i Hermionie, ze Snapem jeszcze daje radę ale teraz... to za dużo dla mnie. Aż wstyd się przyznać, ale przy tym parringu wymiękam.
    Czy mogłabyś wysyłać mi powiadomienia o nowych miniaturkach?
    sevmionesnw.blox.pl
    albo...
    www.czarna-miniopowiadania.blogspot.com
    dziękuje i pozdrawiam ciepło!
    czarna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolę Sevmione, ale Lucmione polubiłam dzięki Gisi i jej wspaniałych miniaturkach :D

      Usuń
  11. Ja podobnie jak ty wole Semione ale Lucmione to mój drugi z kolei ulubiony parring ;) Świetne ci to wyszło
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudownie i słodko, czyli jak zwykle. Zakochałam się w tym blogu

    OdpowiedzUsuń
  13. haha końcówka mnie rozwaliła ....

    OdpowiedzUsuń