poniedziałek, 6 stycznia 2014

Magiczne Święta

Trochę spóźniona świąteczna miniaturka Dramione :)
Mam nadzieję, że się spodoba i każdego kto przeczyta proszę o zostawienie po sobie śladu ^^



Tego dnia zaczarowane sklepienie w Wielkiej Sali było szare, a płatki śniegu wirowały wśród uczniów znikając w powietrzu. Była to ostatnia kolacja przed świętami, więc wśród szeptów i składanych sobie życzeń nikt nie zauważył Dumbledore’a, który stanął przed stołem nauczycieli i czekał, aż gwar ucichnie. Gdy każdy już siedział na swoim miejscu patrząc z zaciekawieniem na dyrektora, ten zaczął mówić.
-Jak zawsze, dwójka najlepszych uczniów z ostatniego roku pojedzie na wycieczkę do Paryża. W tym roku są to: Hermiona Granger i Draco Malfoy. Gratuluję i zapraszam do mojego gabinetu. Reszcie uczniów życzę Wesołych Świąt!
W tym momencie Gryfonka i Ślizgon równocześnie wstali i skierowali się w stronę dyrektora jednocześnie wyrażając swe oburzenie. Kiedy znaleźli się w gabinecie Dumbledore'a, czekał on spokojnie aż skończą im się argumenty, lub dojdą do porozumienia. Przedstawił im założenia wycieczki oraz uświadomił, że mają używać magii najrzadziej jak to tylko możliwe. Tak naprawdę dyrektor cieszył się, iż ta dwójka tak zaciekle się kłóci, bo to oznaczało, że w czasie Świąt nie będzie im się nudzić.

Gdy znaleźli się w samym centrum Paryża, cała złość im przeszła i nawet nie zwracając na to uwagi, przestali sobie nawzajem docinać. Wieża Eiffla, Pola Elizejskie i wszystkie stare  kamienice nabierały jeszcze większego uroku, gdy były pokryte białym puchem. Co chwilę spoglądając na mapę, wręczoną im przez Dumbledore’a, próbowali odnaleźć swoje mieszkanie na najbliższe dwa tygodnie. Gdy znaleźli się przed budynkiem, który mimo opłakanego stanu wyglądał jak z bajki, zaniemówili. Wszystkie zdobienia były pokryte lodem, przez co wydawały się jeszcze bardziej wyjątkowe. Korytarz może nie był w najlepszym stanie, lecz mieszkanie mimo swojej wielkości było wspaniale umeblowane i wcale nie wydawało się puste. Ślizgon po chwili zaległ na kanapie próbując zrozumieć działanie mugolskiego telewizora, natomiast Gryfonka w przypływie dobroci zrobiła herbatę dla obojga, po czym dołączyła do Malfoy'a mówiąc mu, co ma zrobić.
- Nie musisz się wymądrzać Granger. Nie jesteśmy w szkole.
Hermiona spojrzała na niego z wyrzutem. Przez te kilka miesięcy od rozpoczęcia roku miała wrażenie, że się zmienił, jednak teraz pokazał, iż nadal jest tym cholernym arystokratą, który uważa, że jest najlepszy. Spokojnie odstawiła kubek na stół, po czym wyszła z pokoju. Wolała zająć się rozpakowywaniem, niż słuchać obelg Malfoy'a. Po chwili usłyszała skrzypienie drzwi i nie zdziwiła się, gdy stanął przed nią Ślizgon.
- Przepraszam. Powinienem być milszy. Zrozum, że wśród tych tłumoków, które Merlin wie jakim cudem znalazły się w Slytherinie, nie da się inaczej odzywać. A ja tak z dnia na dzień nie zmienię swojego zachowania.
-Okej. Rozumiem, że nie potrafisz nie być wrednym Malfoy'em. – odpowiedziała Hermiona z uśmiechem.
- Skoro doszliśmy do porozumienia, koniec obijania się. Jutro jest Wigilia, więc teraz ubieraj się ciepło, idziemy na poszukiwania największej choinki, jaką twoje piękne, gryfońskie oczy widziały.

Para uczniów od kilku godzin chodziła po Paryżu próbując odnaleźć drogę do domu. Mimo, że co chwilę skądś dobiegały świąteczne piosenki, czuli się zagubieni pośród otaczających ich murów. Nie mogli z nikim porozmawiać, bo żadne z nich nie umiało francuskiego, a w tej części miasta spotykali samych rodowitych francuzów, którym ani przez myśl nie przeszło uczyć się angielskiego. Nie mogli się też teleportować, bo jednak byli w jednym z największych miast na świecie i co chwilę ktoś ich mijał. Hermiona już jakąś godzinę temu przestała czuć stopy i dłonie. Na policzkach pojawiły się rumieńce, a nos sprawiał, że wyglądała jak Rudolf. Obydwoje byli tak zmarznięci, iż nie mieli nawet siły na kłótnie. Gdy śnieg zaczął padać jeszcze mocniej niż dotychczas, sprawił, że stojąc obok siebie, praktycznie się nie widzieli. Draco złapał Hermionę za rękę i dopiero wtedy poczuł, że dziewczyna się trzęsie. Nie zważając na jej protesty, wszedł do jednego z barów i zaczął przeciskać się pomiędzy ludźmi, szukając jakiejś wolnej przestrzeni. Gdy znaleźli się w pustym korytarzu, zaczął rozpinać płaszcz i ściągać sweter.
- Teraz cię wzięło na rozbieranie Malfoy? – głos Hermiony był tak zirytowany, iż chłopak spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem pomieszanym z rozbawieniem.
- Kiedyś, by rozgrzać rycerzy, kobiety zdolne były rozebrać się i ogrzewać ich ciepłem własnego ciała. Może też spróbujemy, co Granger?
- Jakoś nie jesteś podobny do średniowiecznego rycerza. Gdzie odwaga, męstwo, honor? Pasują tylko jasne pukle i kobiece rysy twarzy.
Chłopak starając się nie pokazać, że zrobiło to na nim jakiekolwiek wrażenie, przewrócił oczami.
- Nie stój tak, tylko ściągaj tę kurtkę. Dam ci mój sweter, bo zanim trafimy do domu zamarzniesz, a ja nie chcę mieć wszystkich Gryfonów na głowie, a do tego naszego kochanego Dyrektora wraz ze swoją jakże uroczą żonką.
- McGonagall jest dobrą nauczycielką. Może nie lubi zbytnio Ślizgonów, ale przyznasz, iż Snape za Gryfonami także nie przepada.
-Ty tu nie zmieniaj tematu, tylko ściągnij tą kurtkę, chyba, że masz zamiar tkwić tu do nocy.
-Jak oddasz mi swój sweter, będzie ci zimno.
-Nie bardziej niż tobie, Granger. Poza tym, to ja namówiłem cię na szukanie choinki w mieście, którego nie znamy i uparłem się, żeby nie używać magii.
Hermiona spojrzała na Draco. Wyraz jego twarzy jasno wskazywał, że nie ma zamiaru ustąpić i będą tak stać, dopóki nie przyjmie jego swetra. Doszła do wniosku, że nie ma sensu dłużej się kłócić i zaczęła rozpinać kurtkę. Jej palce były tak zmarznięte, iż nie umiała sobie z tym poradzić. Młody czarodziej zniecierpliwiony jej powolnymi ruchami szarpnął zamek, który od razu się rozpiął. W przelocie dotknął dłoni Hermiony, która była zimna jak lód. Chwycił jej dłonie w swoje i zaczął pocierać, starając się pobudzić krążenie w rękach dziewczyny. Gdy tylko ją dotknął, przeszły między nimi iskry. Każde z nich starało się ukryć, że ten dotyk jest dla nich przyjemny. Po chwili trwające między nimi milczenie stało się ciężkie. Po raz pierwszy Malfoy nie wiedział co ma powiedzieć. Panujące napięcie przerwał jeden z kelnerów.
-Que faites-vous ici?* – mimo, iż żadne z nich nie zrozumiało, czego od nich chce, jego ton wyraźnie wskazywał na to, że nie są tu mile widziani.
-Si vous voulez être ici, vous devez acheter quelque chose!**
Hermiona najszybciej jak umiała starała się ubrać jednocześnie przeciskając się w stronę drzwi. Mimo, że znaleźli się poza lokalem, kelner nadal krzyczał na nich, gestem pokazując, iż mają odejść jak najdalej. Gryfonka uciekając przed laską, którą wymachiwał, nie zwróciła uwagi na lód i poślizgnęła się, po czym zrobiła piękny szpagat i upadła uderzając mocno o ziemię. Przez chwilę leżała nieruchomo modląc się, by nie mieć nic złamanego. Jednak Merlin nie wysłuchał jej próśb i próba poruszenia nogą sprawiła, że ból sparaliżował jej ciało. Serce biło jej jak szalone i bynajmniej powodem tego nie był strach, a pochylający się nad nią blondyn którego niebieskie oczy patrzały na nią z troską. Draco ostrożnie wziął Hermionę na ręce i nie zwracając uwagi na mijających ich ludzi, aportował się z cichym trzaskiem.

Gryfonce było dobrze w jego ramionach. Gdy poczuła jak szybko bije mu serce, jeszcze bardziej się w niego wtuliła.

Ślizgon kopniakiem otworzył drzwi i podbiegł do sofy, na której delikatnie ułożył półprzytomną dziewczynę, starając się sprawiać jej jak najmniej bólu. Zaczął delikatnie ściągać jej kurtkę, a potem buty. Z pokoju obok przyniósł koc i okrył nim Hermionę. Gdy ta uśmiechnęła się z wdzięcznością, zauważył rumieńce na jej policzkach. Szybkim krokiem podszedł do niej i chłodną dłonią dotknął jej czoła. Przez jego palce znowu przeszły iskry, których powodem bynajmniej nie było gorące czoło Gryfonki.
- Opowiedz mi bajkę – jej głos był tak proszący, iż nawet nie pomyślał, by jej odmówić.
-Dawno, dawno temu, kiedy żyli rycerze i damy, kiedy używano zbroi i herbów, pewna księżniczka szukała idealnego prezentu dla swojego ukochanego. Miał on być najpiękniejszy, najbardziej niezwykły. Taki, jakiego świat jeszcze nie widział. Miał odzwierciedlać jej uczucia. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym trudniej było jej coś wymyślić. Pewnego dnia dnia, gdy przechodziła przez las zauważyła krzak róży. Nigdy wcześniej nie widziała takich kwiatów. Jednak kiedy chciała zerwać jedną z tych róż, ukłuła się w palec i zaczęła krwawić. Nagle upadła bez świadomości. Mijały godziny, a Książe widząc, że jego ukochana nie wraca postanowił wyruszyć na poszukiwania. Noc zapadła, a księżyc lśnił na bezchmurnym niebie, gdy młodzieniec znalazł Księżniczkę leżącą na ziemi. Natychmiast rozpoznał krzak, o którym opowiadała mu matka, oraz zauważył skaleczony palec ukochanej. Wiedział, iż to jeden z tych krzewów, których ukłucie sprawia, że zapadasz w sen do końca życia. W duchu ucieszył się, iż matka opowiedziała mu, jak obudzić osobę, która się ukuła. Aby złamać klątwę wiecznego snu, trzeba było wetrzeć w zraniony palec płatek tej samej róży, lecz splamiony krwią ukochanej osoby. Książe zaczął szukać przedmiotu, którym mógłby się skaleczyć. Podszedł do ukochanej i wyjął z jej ucha kolczyk, którym zranił się w palec. Podszedł do krzewu, chwycił ogromny płatek i skropił go krwią. Potarł serdeczny palec Księżniczki, modląc się, by się przebudziła. Kiedy dziewczyna się ocknęła, wrócili do zamku a kilka dni później odbyło się ich huczne wesele.***
Draco spojrzał na śpiącą Hermionę, na której ustach czaił się uśmiech i po cichu wyszedł, zostawiając ją pogrążoną w śnie.

Gdy Gryfonka się obudziła, miała wrażenie, że ktoś połamał jej wszystkie kości. Gdy przypomniała sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru, jęknęła cicho. Próbując stanąć na chorej nodze mimowolnie krzyknęła.
- Nie wiedziałem, iż tak ci brakuje mojej obecności Granger - z pokoju obok wyszedł Malfoy w samych bokserkach, co było kolejnym powodem pogorszenia się stanu Hermiony.
- Z tego co mi wiadomo, to przez ciebie moja noga wygląda jak kłoda, a po głowie chodzi mi tysiące mrówek.
- To ja w ramach wybaczenia staram się, aby to mieszkanie nabrało świątecznej atmosfery, a ty nadal mi to wypominasz? - młody czarodziej z udawanym smutkiem zniknął w swoim pokoju. Dopiero po jego słowach Hermiona zwróciła uwagę na ozdoby świąteczne znajdujące się w pomieszczeniu. Nad kominkiem wisiały skarpety, na ścianie wił się wąż świateł, natomiast obok okna stała największa choinka, jaką Hermiona kiedykolwiek widziała. W duchu podziękowała chłopakowi za to, że pomyślał, by zawiesić również bombki z godłem Gryffindoru.

Mimo panującej na zewnątrz zawieruchy w ich mieszkaniu było ciepło i przytulnie. Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy chłopak pojawił się obok niej, patrząc z uśmiechem na choinkę. Dopiero po chwili zorientowała się, iż chłopak trzyma kilka fiolek z eliksirami.
- Mieliśmy nie używać magii...
Ślizgon spojrzał na nią z uroczym uśmiechem.
- Mieliśmy używać jak najmniej magii. To nie znaczy, że mam zostawiać cię z gorączką i skręconą kostką, przez jakąś głupią obietnicę złożoną temu cholernemu Dropsoholikowi.

Kilka godzin później cała kuchnia była w mące, a młodzi wspólnie doszli do wniosku, iż robienie ciastek, to jednak nie był najlepszy pomysł. Hermiona stwierdzając, że i tak panuje bałagan wzięła do ręki trochę mąki poczym rzuciła nią w Malfoya.
- Zginiesz, Granger – zawołał ze śmiechem Ślizgon Tak rozpętała się wojna. W kuchni nie było przedmiotu, który nie byłby zasypany mąką, a Hermiona i Draco wyglądali jak dwa śnieżne bałwany. Nagle Gryfonka nie ostrożnie stanęła na swojej nie do końca jeszcze zdrowej nodze i się poślizgnęła. Draco zdążył ją złapać nim z impetem uderzyła o podłogę. Ich twarze znalazły się blisko siebie. Zbyt blisko.
- Co ja z tobą mam Granger... Ciągle muszę cię ratować.
-Coś jednak masz z tego rycerza… – Hermiona spojrzała na chłopaka takim wzrokiem, że ten wiedział, iż cokolwiek teraz zrobi, zostanie mu to wybaczone.
Delikatnie się pochylił, wciąż patrząc dziewczynie w oczy, po czym delikatnie ją pocałował. Poświęcenie, z jakim Hermiona oddała pocałunek potwierdziło tylko jego przypuszczenia, że nie była to zła decyzja. Mimo, iż tak naprawdę pocałunek trwał chwilę, dla nich to była wieczność. Wieczność, w której byli tylko oni i nic więcej się nie liczyło. Gdy oderwali się od siebie, każde udawało, że to nie powinno się wydarzyć mimo, iż w głębi duszy żałowali, że taka sytuacja już się nie powtórzy.

Wigilię spędzili razem śpiewając komercyjne piosenki i kolędy. Z prezentami postanowili poczekać do północy. Przez kilka godzin ciągle rozmawiali i wbrew pozorom, nie brakowało im tematów. Gdy zegar wybił w końcu godzinę dwudziestą czwartą, każde z nich zniknęło w swoim pokoju. Kiedy wrócili do Salonu, pod choinką znajdowała się masa prezentów.
- Otwieramy na zmianę?
Hermiona tylko kiwnęła głową i zabrała się za rozpakowywanie prezentów. Na pierwszy ogień poszedł ten od Ginny, potem od Harry'ego i Rona. Draco w tym czasie odpakował prezenty od rodziców i Zabiniego. Najlepszy prezent na koniec – pomyślała dziewczyna, nie spoglądając Malfoy’owi w oczy i ukrywając rumieniec za kurtyną włosów. Prezent Hermiony zapakowany był w małe pudełeczko przewiązane zieloną wstążką. Gdy je otworzyła jej oczom ukazał się piękny szmaragdowy naszyjnik.
- Ja… Nie musiałeś – szepnęła z oczami pełnymi łez. Draco patrzał na nią zdezorientowany. Gryfona podeszła i przytuliła się do niego.
- Jest śliczny, dziękuję.

Od Wigilii do Sylwestra Hermiona i Draco byli uwięzieni byli w domu z powodu zasp. Jednak ani jeden dzień nie był nudny. Często siadali obserwując wirujące za oknem płatki śniegu i opowiadali sobie historie z dzieciństwa. Kilka razy zdarzyło się, że Hermiona zasnęła wtulona w Draco, który przenosił ją do jej sypialni, na dobranoc zawsze całując w czoło. Hermiona coraz częściej udawała, że śpi, a Draco coraz dłużej opowiadał, mając nadzieję, iż Gryfonka zaśnie. Oboje cały dzień czekali na ten jeden, zakazany wieczorny pocałunek.

Gdy w końcu nadszedł Sylwester, postanowili spędzić go razem z innymi pod Wieżą Eiffla. Kiedy się pod nią znaleźl spostrzegli, iż imo wczesnej pory panował ogromny ścisk. Powiększał się on z każdą minutą zbliżającą ich do północy. Gdy zegar wybił równą godzinę co chwilę ktoś porywał Hermionę w ramiona składając jej życzenia, których nie rozumiała. W tej chwili liczył się tylko Draco. Patrzyli sobie w oczy, wyrażające w tej chwili szczęście z możliwości bycia ze sobą, a uczucie, które ukrywane było przez tyle dni teraz się ujawniło. Oboje byli pijani, jednak mimo alkoholu krążącego w krwi, całkowicie świadomi swoich decyzji. Nie zważając na tłum przecisnęli się do siebie i stanęli nadal patrząc sobie w oczy.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Granger.
- Nawzajem, Malfoy.
Otaczał ich krzyczący tłum, ale oni nic nie słyszeli. Stali tak w uścisku który wyrażał wszystko. Gdy całując sięzniknęli z cichym trzaskiem, nikt nawet nie zwrócił na to większej uwagi.

Sypialnie Hermiony i Dracona różniły się tylko kolorem ścian. Malfoy, jak na Ślizgona przystało, miał je zielone, natomiast Hermiona jako typowa Gryfonka - czerwone. Zdziwiło ją więc, iż po przebudzeniu pierwszym co zobaczyła, był szmaragdowy sufit. Gdy chciała podnieść głowę, uderzyła o coś. Podniosła wzrok i mało nie wybuchła śmiechem, na widok nic nierozumiejącego wzroku Dracona. Dopiero po chwili dotarły do niej wydarzenia poprzedniego wieczoru i to dlaczego znajduje się w pokoju Malfoy'a, a dokładniej w jego łóżku.

Gdy dzień później wracali do Hogwartu, nadal panowała między nimi napięta atmosfera. Obydwoje udawali, że byli pijani, mimo tego, iż każde z nich chciało tego, co się stało. Mieli się właśnie teleportować przed Hogwart, gdy Hermiona puściła Malfoya.
- Dziękuje za najpiękniejsze święta w moim życiu.
Draco spojrzał ze smutkiem na Gryfonkę.
- Hermiono….
-Tak, wiem. Nie mam co liczyć na to, że coś do mnie czujesz. To była pomyłka, byliśmy pijani. Rozumiem, okej? Ale nie umiem zastosować…
Malfoy przerwał jej tą wypowiedź czułym pocałunkiem, który mówił wszystko. W tym momencie Gryfonka była najszczęśliwszą osobą na świecie. Po chwili z lekkim trzaskiem pojawili się przed bramą Hogwartu.
-Uważaj, bo taka teleportacja wejdzie nam w nawyk. – powiedziała ze śmiechem.
-Takie nawyki to ja lubię, Granger.

*Que faites-vous ici?* - Co wy tutaj robicie?
**Si vous voulez être ici, vous devez acheter quelque
chose! - Jeśli chcecie tu przebywać musicie coś kupić!
*** Historia pochodzi z książki "Czy wiesz, że Cię
kocham?" Blue Jeans. Nie jest cytowana dosłownie,
napisałam ją po swojemu.

21 komentarzy:

  1. Wspaniała miniaturka, lubię Dramionie :)
    Końcówka cudowna! Czekam na następne miniaturki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej jakbyś mogła to wyłącz weryfikacje obrazkową i włącz sobie żeby anonimy mogły komentować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zrobiłam :) Dramione chyba będą pojawiać się najczęściej :D

      Usuń
  3. Tak może ze strony technicznej:
    *nie stawia się spacji przed znakami interpunkcyjnymi;
    *liczebniki pisze się słownie (pisze się słownie? rili? xD);
    Było tam trochę literówek, brakowało parę przecinków, ale kto by się tym przejmował?
    Trochę mi się ta historia wydaje naciągana, lepiej by był jakby Dumbledore ogłosił jakiś konkurs, czy coś.
    Ogólnie mi się podoba i na pewno jeszcze wpadnę.
    No i szablon. Człowieki to wzrokowce są. Polecam szabloniarnię dotyk-magii.blogspot.com :)
    Pozdrawiam, em.
    potterowskie-co-nieco.blogspot.com
    nieco-pesymistycznie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh ta spacja przed znakami interpunkcyjnymi xD Niby wiem, a z zamachu czasem napisze :D Liczebnik jakoś tak w oczy mi się nie rzucił, jak pisałam, ale dzięki za uwagę :) Szablonu aktualnie poszukuję, więc może się wkrótce pojawi ^^
      Dziękuje za uwagi i opinię, Charly

      Usuń
  4. Wycieczka do Paryża xD Fajnie wymyśliłaś ;>
    A nie wredny Malfoy to nie Malfoy :]
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna, przyjemna miniaturka, oby jak najwięcej takich, bo z chęcią przeczytam kolejne

    OdpowiedzUsuń
  6. Po bardzo długich i wyczerpujących podróżach ( do Biedronki ;d ) zebrałam siły żeby napisać komentarz, żebyś ryj cieszyła :D
    A wjenc. Cieszę się niezmiernie, że mogłam to jakże romantyczne i fantastyczne Dramione przeczytać ' przedpremiorowo . Jest mi niezmiernie miło z tego powodu.
    Blablabla :))))) Kc pamientaj i tym :D / MM

    OdpowiedzUsuń
  7. Co prawda od świąt minęło trochę czasu, ale miniaturka bardzo przyjemna i rozluźniająca :)
    Padłam przy momencie, w którym Hermiona prosi Draco o bajkę. Musiała się naprawdę źle czuć ;D
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna miniaturka, tak "lekka" do czytania :)
    Najbardziej mi się podobała końcówka i słowa Draco "Takie nawyki to ja lubię, Granger.". Po prostu genialne <3
    Bardzo mi się podoba i zaraz się zabieram za czytanie następnych :)
    Życzę duużo weny ;*
    e_schonheit

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak obiecałam, zawitałam do Ciebie:*
    Tylko, że Ty chyba tu prowadzisz blog Sevmione tak? Nie wiem bo zaczęłam od miniaturki, a Dramione kocham ♡
    Sevmione nie za bardzo, ale przeczytam bo Cię polubiłam, a poza tym skoro tak fajnie napisałaś miniaturkę to pewnje cały blog jest super! :)
    Naprawdę bardzo fajnie piszesz oraz masz dobre pomysły:*
    Wreszcie jakaś dłuższa miniaturka! Zazwyczaj trafiam na krótkie, a u Ciebie miła niespodzianka :3
    Chyba coś nas łączy, a mianowicie zamiłowanie do Francji i francuskich rzeczy czyż nie? :)
    Ja osobiście kocham Francję i wszystko co francuskie :))
    Wracając do miniaturki, Draco taki idealny <3
    Szczególnie urzekły mnie jego końcowe słowa:)
    Haha kelner mnie rozbawił XD
    A sytuacja pod wieżą Eiffla C U D O W N I A S T A ! *o* ♡
    Podsumowując, piszesz genialnie, super pomysły i cała miniaturka rewelacejszyn :D
    Jutro ogarnę ogółem Twojego bloga bo teraz jestem padnięta:( :)
    Buziaki,
    Lily

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że wpadłaś :) Piszę tylko miniaturki, ponieważ dłuższych opowiadań nigdy nie umiem skończyć :D Zawsze w połowie zmienia mi się pomysł itp. I tak uwielbiam Francję, francuski i wszystko co z tym związane <3 Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3

      Usuń
  10. Dlaczego ja tu nigdy nie byłam?!
    Twoja miniaturka była śliczna, uwielbiam Dramione. Widziałam, że masz jeszcze Sevmione, z czego także bardzo się ciesze.
    Masz dwa moje ukochane parringi :D Już cię uwielbiam.
    Dodaje do ulubionych i lecę czytać dalej.
    Czarna

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajne tylko jedna kosmetyczna uwaga. Nie piszemy "tą" tylko "tę". Idę z tą dziewczyną, ale widzę tę dziewczynę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A to nie powinno być czasem "Charlie"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi i mój nick, to nie. Nazwa pochodzi z piosenki Christophe Mae właśnie o tytule Charly. o.O

      Usuń
  13. Bardzo super miniaturka .Masz lekkie pióro dziewczyno ;)
    Lece czytać dalej
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  14. Urocza miniaturka:) kocham świąteczne opowiadania w każdej porze roku :)
    Lecę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  15. Słodziutko *-*
    Przeczytałam z zapartym tchem <3
    Idę dalej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. The Most Profitable Betting Companies in India in 2021
    This is why Betway is videodl the leading online bookmaker in the Indian market. The online betting site offers a unique betting  Rating: 5 · ‎4 votes

    OdpowiedzUsuń