Mam nadzieję, że wybaczycie tak duże opóźnienie. Na swoje wytłumaczenie mam tylko tyle, że laptop odmówił współpracy, a nie miałam innego sposobu by dodać kolejną część. Mam nadzieję, że się spodoba :)
Hermiona
Leżałam w łóżku zupełnie pozbawiona sił. Nie
pamiętałam jak się tu znalazłam, a to oznaczało kolejny atak. Łzy popłynęły mi po policzkach. Pewnie znów nawymyślałam Teo,
a on mimo tego starał się mi pomóc.
Słyszałam jak kręci się po kuchni. Słońce było schowane za drzewami, więc
uznałam, że przygotowuje kolacje. Nie potrafiłam myśleć o niczym innym tylko o
tym jak bardzo go ranię. W dniu ślubu żadne z nas nie wiedziało jakie skutki
może wywołać to zaklęcie. Inaczej nigdy nie zgodziłabym się by Teodor był
ze mną związany do końca życia. Gdyby nie ten ślub może zawiązałby się z
inną kobietą i byłby szczęśliwy. Ze mną nie mógł liczyć na prawdziwą
radość. Nie mogłam dalej niszczyć go związkiem ze mną. Musiałam odejść.
Po jakimś czasie zmęczona łzami i własną bezsilnością
znów zasnęłam, a gdy się obudziłam Teo siedział obok mnie. W jego oczach
widziałam miłość. Spoglądał na mnie tak jak na początku naszego związku.
Jakby od tamtego dnia nic się nie zmieniło. A przecież zaszło wiele
zmian. Podniosłam się lekko i przytuliłam do niego. Poczułam zapach który
zawsze mnie uspokajał. Pachniał mieszanką mięty, gorzkiej czekolady i
czegoś czego nie potrafiłam określić. Przekręcił głowę w moją stronę i
lekko pocałował mnie w czoło. Widziałam, że przez to mówi, że wszystko
będzie dobrze. Po chwili oderwał usta od czoła i zaczął scałowywać łzy,
które znów płynęły po moich policzkach. Gdy dotarł do ust przeszedł mnie
dreszcz. Przez ataki dawno się nie
kochaliśmy. Zawsze przychodziły w najmniej odpowiednim momencie. Dłońmi
poszukałam guzików jego koszuli i powoli zaczęłam je rozpinać. Teodor przez
chwilę się zawahał, lecz wystarczyło, że szepnęłam 'proszę' i znów obdarowywał
mnie pocałunkami. Lekko przejechałam paznokciami po jego torsie i uśmiechnęłam
się słysząc westchnienie. Chwilę później wróciła świadomość, że z mojego własnego wyboru jest
to nasz ostatni raz. Mimowolnie w moich oczach znów pojawiły się łzy, a
mimo to z jeszcze większą czułością go całowałam.
Teodor
Może to było egoistyczne, ale wtedy się nad tym nie
zastanawiałem. Oboje potrzebowaliśmy tej bliskości. Nie rozumiałem tylko
dlaczego Hermiona wciąż płacze, ale nie chciałem się nad tym zastanawiać.
Nie w tamtej chwili. Tym razem było inaczej niż zwykle. Czule i namiętnie ale też powoli, nie śpieszyliśmy się, napawaliśmy się swoją bliskością, a jednak było czuć smutek. Po wszystkim
leżeliśmy wciąż objęci. Żadne z nas się nie odzywało. Słowa były
niepotrzebne.
Hermiona
Gdy się obudziłam słońce powoli wyłaniało się zza
drzew. Z szafki nocnej wyciągnęłam kartkę i długopis. Napisałam kilka
zdań. Spojrzałam na śpiącego Teo i jednym ruchem różdżki sprawowałam swoje
rzeczy do walizki i po cichu wyszłam. Gdybym została choć chwilę
dłużej nie potrafiłbym go tak po prostu zostawić.
Pod domem spojrzałam na mapę i teleportowałam się w pierwsze miejsce nad morzem jakie rzuciło mi się w oczy.
Pod domem spojrzałam na mapę i teleportowałam się w pierwsze miejsce nad morzem jakie rzuciło mi się w oczy.
Było pięknie. Poranne słońce oświetlało niewielki
drewniany domek. Od razu poznałam to miejsce, przyjeżdżałam tu co roku w
odwiedziny do babci. Jako dziecko uwielbiałam bawić się na plaży, lepić zamki z
piasku, budować rzeźby. Nigdy nie było tu dużo ludzi, ale teraz wioska wydawała
się wyludniona. Podeszłam do płotu i
delikatnie otworzyłam furtkę, która wyglądała jakby najmniejszy dotyk mógł
sprawić, że rozleci się w proch. Przez zakurzone okna nie było widać wnętrza.
Dobrze wiedziałam, gdzie zawsze chowany był klucz, dlatego już po chwili
wygrzebywałam go ze stosu suchego drewna przygotowanego do palenia.
Teodor
Obudziły mnie promienie słońca, padające mi na twarz.
Przeciągnąłem się lekko i chciałem obudzić Hermionę pocałunkiem, ale dałem
sobie sprawę, że jej nie ma. Zdziwiony zszedłem na dół. Gdy jej tam nie znalazłem
wróciłem do sypialni myśląc, że być może poszła na spacer i zostawiła mi
kartkę, ponieważ nie chciała mnie budzić. Kiedyś zdarzało się to często,
dlatego poczułem ulgę, kiedy na szafce nocnej znalazłem papier. Jednak to co na
niej napisała sprawiło, że niepokój znów powrócił.
Proszę nie szukaj mnie.
Kocham Cię, Hermiona
Nie wiedziałem
co powinienem zrobić, ale jednego byłem pewien. Muszę ją znaleźć.
Hermiona
Nie miałam pojęcia jak to się stało. Byłam sama, czytałam książę na plaży i nagle pojawił się On. Serce zaczęło mi szybciej bić.
- Prosiłam żebyś mnie nie szukał.
- Kocham cię i będę cię kochać czy tego chcesz czy nie. A to oznacza, że nigdy cię nie zostawię.
Niby zwykłe słowa, a poczuła, że wszystko się ułoży, że przed nami lepsza przyszłość. I wiecie co? Udało się. Ataki pojawiały się coraz rzadziej, aż w końcu zniknęły. Wszystko to dzięki małej istotce rozwijającej się pod moim sercem. Nawet w czarnej magii istnieją luki pozwalające na szczęście.